oj tak i ja zdrowia zycze

Dzięki dziewczyny... Ogarniam byłam w pracy, wyskoczyłam na godzinkę, potem z powrotem, młodego przez telefon ogarniałam, a z pracy wyszłam kwadrans wcześniej. On już duży chłopak, prawie 12 lat,to jakoś dajemy radę. Ale skacze mu temperatura, rano miał 36, teraz o 14.30 znowu 39. Ale już zeszło do 37.8.

Pogoda dziś piękna, ale nic nie robię, leżę i odzyskuję siły po nocce.

Z dobrych wieści, wydałam wczoraj większość tawuł sprzed domu, dziś jeszcze dwie. Została mi jedna, którą sobie gdzieś posadzę.

BR wysłał mi moje jeżówki DC

No to już mam zwolnienie jak w banku, obojga w domu samych nie zostawię. Oby im tylko do końca tygodnia przeszło, bo od poniedziałku mają żagle na zalewie.

Horror, i to w letnie dni gdy takie nad upały nas nawiedzają. Współczuję i życzę szybkiego powrotu do normalności

Wakacyjne anginy to była moja specjalność w dzieciństwie. Ale moje to raczej adenowirusy dopadły... Klasyka...

Boże kochany, adenowirusy... za moich czasów czegoś takiego nie było...
Szkoda dzieciaków .

Przeżyjemy... Szkoda tylko, że Mani te półkolonie jeździeckie przepadną... Dziś jej się bardzo podobało...

Ja odzipnę i może podziałam ogrodowo rano, jak one jeszcze będą spać...

W życiu o takich wirusach nie słyszałam

Jolu to lepiej dla Ciebie wierz mi

Coś tam się dzieje mimo wszystko...

Burgundy I., Claire A., Szalotka x 2