Udało się.

Mam gdzie działać. Pole do popisu i terapii. Ciasne, nie własne, ale na razie musi wystarczyć. Będę robić za siłę fizyczno-koncepcyjną.

Na razie takie tam, żeby było widać, z czym będę się mierzyć. A z czym do tej pory nie miałam do czynienia. Winorośl mam nadzieję, do uratowania. Cisy do radykalnego cięcia. I piaseczek mazowiecki... Ale są róże. Do rozpoznania kiedyśtam. Na razie będę ciąć odmładzająco.

Juhu!

Będzie dobrze.

No i dobrze

Ło matko
No fajnie
Ale ja juz nie nadążam

To ja też dołączam do grona kibiców.

I ja!
I czekam na kolejne zdjęcia .

trzymam kciuki i będę zaglądać

Dzięki dziewczyny bardzo.

Trochę z dziś. Udało mi się przyciąć radykalnie oba krzewy winorośli. Bogiem a prawdą w większości były suche.

Odkryłam, że ścieżka prowadząca od furtki do domu jest czymś utwardzona. Pewnie płyty chodnikowe, ale jeszcze jej nie oczyściłam.
Muszę pomyśleć nad podwyższoną rabata, żeby zwalić wszystko, co teraz ścinam, przysypać ziemią i posiać cukinię.

Pies się wyszalała, teraz śpi. Ledwo żywa.

A taki mnie dziś kwiatuszek przywitał.

Winorośl.


Działka graniczy bezpośrednio z ulicą. A ponieważ przez kilka lat nikt tam nie zaglądał, to przechodnie zaczęli traktować ją jako śmietnik niestety. W kwietniu będą wystawione kontenery, to wtedy wyniosę całe to śmietnisko.
Chociaz część butelek po piwie zostawię jako wazoniki może.


Część dzisiejszego urobku.


Na działce były bukszpany, zostały same suchelce niestety.


Ma pewno mam duży krzew jaśminowa, co mnie bardzo ucieszyło. I duży krzew lilaka przy furtce, dawni niecięty, do korekcji lekkiej będzie potem. Żywopłot nie wiem, z czego jest, jakieś krzewy liściaste, nie kojarzą mi się z niczym.

Dziś zauważyłam też jakiś wiciokrzew.