Gosia, potrzebne akcesoria: spryskiwacz i ściereczka i czyścimy każde listko na mokro, na koniec jeszcze spryskanie wszystkiego i voila'!
Trochę schodzi i żmudna robota, dlatego robię to 2 - 3 razy do roku.
U mnie, odpukać opuchlaków prawie wcale nie ma na razie, za to u mojej mamy plaga, zruszysz ziemie lekko motyczką i kilka można znaleźć, wszystkie młode żurawki zeżarły.
Teraz robimy gnojówkę z wrotycza, ale czy to coś da... na wiosne trzeba Larvanem kupić, bo chyba o tej porze roku to już nic innego poza ostrą chemią typu Dursban to nie pomoże.
Ha ha! Ty to masochistka jesteś Lubisz się nudzić na dodatek.
Czy polubił prace w ogrodzie to nie wiem ale przynajmniej zaczął się w nią angażować. Nie marudzi jak coś wymyślę (a to już duży sukces) Sam potrafi spytać czy mi pomóc kopać itd. Coraz częściej też mówi, że mu się u nas podoba I nawet po drodze gdzieś tam, jak chcę zajechać do jakiejś szkółki to nie ma awantury tylko pyta czy długo będzie musiał na mnie czekać w samochodzie Potrafi też rozpoznać jakieś 5 gatunków roślin. Wcześniej wszystko to były albo chabazie albo brabanty
Wszystko przed Tobą
Nie, ten leżak ma kilka lat, jeszcze z mieszkania z nami przywędrował, ale nieźle się wpasował w kolorystykę całości.
Mebelków jeszcze nie kupowaliśmy i chyba się wstrzymamy jeszcze z miesiąc, bo my w sierpniu mało co będziemy w domu, w związku z tymi burzami to bałabym się zostawiać wszystko na tarasie, może się już załapiemy na jakieś wyprzedaże posezonowe
U nas dziś upał, zajęłam się więc domowymi kwiatami - moje ulubione ostatnio Zamiokulkasy i Szeflera miały kąpiel na tarasie - dumna jestem z nich, bo wprowadziły się razem z nami w kwietniu ubiegłego roku i od tamtego czasu sporo urosły i są całkiem bezproblemowe.
Ja też do jakiegoś momentu usuwałam te przypalone liście, ale teraz dałam sobie spokój.
Ta rabata czeka jeszcze na buka pendulę i kulki bukszpanowe, docelowo pojawi się tam trochę cienia i się zobaczy czy wtedy żurawki przestanie przypalać.
Tak, pisałaś mi o tym berberysie. Ale czytałam, że listki ma też delikatne, w słońcu się przypalają. Poza tym gdybym zdecydowała się ostatecznie na rezygnację z citronelek (no bo ciągle się miotam jeszcze) to jednak na berberys się nie zdecyduję, choćby najpiękniejszy. Bo to zbyt eksponowane miejsce - musi być reprezentacyjne przez cały rok - no a berberysy nie są zimozielone.
Kiścienie bym jednak potraktowała Topsinem.
Tess,
a tak wyglądają moje żurawki Lime Rickey - rosną na wschodniej rabacie, ale jak słońce przechodzi na południe to zahacza promieniami o tą rabatę no i liście przypalone:
Kiedyś Ci pisałam, że ja jako alternatywę dla tego limonkowego koloru (który uwielbiam) u siebie mam berberysy Goldalita - ten od niedawna rośnie na południowej rabacie, ale dają mu troszkę cienia świerki i RH, które ma za plecami.
W pełnym słońcu listki Goldality moga być przypalane, ponoć jeszcze bardziej odporna na słońce jest odmiana Tiny Gold - a wygląda prawie identycznie.
Wiecie, w przypadku mojego kiścienia diagnoza wydaje się trafna, bo na tej rabacie, na której rośnie nie mam jeszcze nawadniania, mógł mieć tam okresami za sucho - młode przyrosty miał podeschnięte i zbrązowiałe, usunęłam je i teraz wygląda tak:
Ale na niektórych listkach, widać jeszcze przebarwienia:
Ach ta Twoja skromność, ale serio to chciałabym mieć trochę więcej czasu i przejrzeć Twój wątek od początku bo w momencie jak go zakładałaś to już miałaś piękny ogród, a wszystko co się potem wydarzyło to dalsze upiększanie.
Zapamiętało mi się z pierwszych stron, że mąż od pewnego momentu polubił prace ogrodowe, u mnie jest podobnie, tylko, ze to nastąpiło dopiero kilka miesięcy temu, więc my jesteśmy na początku tej drogi.