Wczoraj wieczorem wyszłam do ogrodu zobaczyuć ile to śmieci nawiało zewsząd. Patrzę, słucham, a tu coś szeleści przy stawie. Wypatruję...a tu jeż...!
Poszedł sobie pod lustrem po obrzeżu stawu, martwiłam się czy nie wpadnie do wody, ale nie, podszedł do furtki, chciał na ulicę wyjść, szpara była za mała
Przesuwał się w lewo i trafił, zmieścił się. Poszedł na hidctową w poszukiwaniu pożywienia

Czyli mam jeża
Dzisiaj rankiem wiatr ustał, ale w ogrodzie kiepsko, nawiało wszystkiego, płatki róż ścielą się wszędzie a na dodatek cząstki kwiatostanów tulipanowca. Po południu czeka mnie mnóstwo sprzątania.