Pochmurny dzień, niska temperatura nie zachęcała do pobytu na zewnątrz, ale w tygodniu brakowało czasu, żeby rzucić okiem na ogród. Ciekawa byłam, czy pojawiło się coś nowego. Szybciutko zrobiłam rozeznanie, co w trawie piszczy. Zdążyłam przed deszczykiem. Leciutko kropi, ale przez okno widać, że rośliny wykorzystują każą kropelkę wody.
W zeszłym sezonie posadziłam 4 gaury. Jedna daje znać, że przeżyła. Koreance rosną szyszki.
Podokienna świdośliwa cała w bieli. Towarzyszą jej białe i kremowożółte tulipany i szafirki.
Z drugiej strony tarasowych schodów budzą się do życia miskanty i róże.
Szkoda, że podczas kwitnienia jest tak zimno. Zapylaczy brak.
W pełni kwitnienia jest mahonia. Wspiera ją nieśmiało tawuła szara. Na efekt białej fontanny gałązek jeszcze trochę trzeba poczekać.
Kwiaty tawuły już widać, na obielę trzeba poczekać. Rośnie w ogrodzie drugi sezon. Malutka jeszcze jest, ale już ja widać jako plamkę podczas kwitnienia.