Posadziłam wiciokrzew na pergolę, a teść zwertykulował pas startowy przy sadzie- będzie czym wyściełać przejścia między skrzyniami
Doszło też do "wypadku przy pracy". Chciałabym dumnie powiedzieć, że jestem siewcą czarnych dziur, czy coś równie podniosłego, ale prawda jest taka, że po prostu.. dałam plamę

. Szym zostawił otwarte wiaderko z farbą w stodole na mojej trajektorii lotu, o które zawadziłam kopytem. Farba się rozlała, zostawiając misterną abstrakcję w wejściu. Nie oszczędziła też lewego buta, do którego wlała się pokaźna jej porcja, nie mogłam doszorować pięty

Nie ma jednak tego złego, Szym ogarnął sytuację i powstało wytworne wejście

: