Sylwio, moje 3 koty już żyły z pieskiem, zresztą u mnie od wieków żyją w zgodzie, miałam kiedyś dużą sznaucerkę i kilka kotów.
Teraz przeprowadzam tą parkę przez pomieszczenie gdzie leżą koty i nie reagują na psy, natomiast sunia chce ich zaczepić. tłumaczę że to przyjaciele.
Mam nadzieję że się przyzwyczają.
W schronisku mają też koty i testują z psami.
Widziałam chodzące koty u nich które nie reagują na psy.
Ale mam jeszcze jednego w innej części domu i pilnuję by nie przeszedł do 3 moich.
Dziś wypuściłam nowego kota na zewnątrz by go przyzwyczaić, wrócił i spotkał się z moim podobnym, w pewnym momencie nie wiedziałam który. też się przyzwyczają do siebie.
Ten jest mój starszy, 4 lata temu znaleziony w lutym w dole budującego się domu ważył 80 dag i nazwaliśmy kostek. ma ładną mordkę. Teraz kocur wielkości suczki.
Drugi podobny jego właściciel odszedł w wigilię i wnuczki obdarowały mnie.
Magdo, są na patelni i rojniki dają radę.
W zimie, nawet przy mrozach i pod śniegiem żyją.
Moje tak rosną gdzieś od 7 lat.
Twoje kamienie widziałam, możesz na nich śmiało położyć rozetki.
Mam jeszcze tak, tu też było więcej, ale stąd dałam kilku znajomym i jakoś nie dosadziłam.
Tam nie ma ziemi, żeby wiatr nie zdmuchnął, dałam mały kamyk.
Na ostatnim zdjęciu to ten kamień po prawej, rojnik pod śniegiem.
Zdecydowanie przyjemniej jest popatrzeć na letnie zdjęcia, dlatego wstawiam - na bieżące, z zimą i śniegiem popatrzymy sobie latem - może nawet z przyjemnością
Piękny ten kamień. Taki porowaty. A rojniki na nim to super pomysł. Bardzo mi się podoba. Może wiosną coś takiego skomponuję u siebie? Mogę?
Ale ci co zabierają te rojniki to naprawdę łobuzy. Okropni są.
Co prawda ani kalendarzowo ani nie kalendarzowo wiosny za bardzo nie widać to dzisiejsze słonko jakoś mnie tak naładowało pozytywną energią. A przede wszystkim chęcią wyjścia do ogrodu. Widoków jakiś specjalnie budujących nie było, bo wszędzie buro ale znalazłam to
wiosna to to może jeszcze nie jest ale na pewno jej zapowiedź.
Reszta ogrodu ma wygląd krajobrazu księżycowego kretowiny i doliny. Krety czują się jak u siebie a psy się temu ze stoickim spokojem przyglądają masakra
Bardzo dba się tutaj o zieleń w publicznych miejscach. Sporo jest parków, skwerków, żywopłotów i klombów. W wielu miejscach dostrzegało się troskę o zachowanie drzew podczas budowy chodników, promenady, wytyczania ścieżek czy placyków. Najbardziej popularne w roli roślin żywopłotowych są oleandry, choć zdarzały się też bukszpanowe obwódki.
Zaskoczeniem były nasadzenia w tym zakątku. Takiego widoku się tutaj nie spodziewałam.
Paprocie i bluszcz- bardzo udane zestawienie.
Tutejszy ryneczek z siedzibą władz miasta. W jednej z kamieniczek miałam szczęście budzić się i zasypiać.
Przedostatni dzień podróży poświęciłam na spacer po willowej dzielnicy. Moją uwagę przyciągały ogrodzenia i towarzyszące im nasadzenia. Posiadłości są warte kilka milionów euro. Byłam ciekawa jak zagospodarowali to, co sami oglądają rzadko, a i przypadkowy przechodzień nie trafia się często.
Ogrodzenia są wysokie, murowane i otynkowane. Z rzadka trafia się ogrodzenie ze szkła na wysokiej podmurówce (głównie przy willach o nowoczesnej, geometrycznej formie). Przeważa kolor biały. Mury uzupełnione są kutymi elementami bram (z blaszana maskownicą). Brakuje furtek, są pełne drewniane drzwi. Częstym elementem ozdobnym są kamienne rzeźby zwierząt, wazy lub szyszki.
Najbardziej zazdrościłam możliwości wykorzystania kolorowo kwitnących pnączy i krzewów. Wysokie pionowe akcenty to głównie cyprysiki. Wewnątrz rosną palmy i pinie.
To ogrodzenie wyglądało inaczej- jako jedno z niewielu było w całości zimozielone ( z bliska wyglądało to na żywotnik, czyli popularną u nas tuję).
Wiele ogrodzeń porośniętych było winobluszczem trójlistkowym. W tutejszych warunkach jest on zielony cały rok.
Oj, korzystam, korzystam.
Myślałam, że w tutejszym klimacie cyklameny są wieloletnie.
A bratki już rosną- w tych bardziej reprezentacyjnych miejscach.
Choć bardziej podobają mi się stokrotki afrykańskie w łanach.
Podczas projektowania wnętrz marzyły mi się we wnętrzach azulejos. Pechowo się jednak złożyło, że etap wykończeniówki dotyczył także funduszy. Miłość pozostała. Do takich dachówek też.