- zagrabiłam trawniki
- zamiotłam ścieżki
- podlałam pod dachem
- podlałam rośliny w donicach
- zrobiłam aktualne zdjęcia, bo za chwilę widoki mogą być zupełnie inne
Obawiam się,że nie wystarczą. To z mojego artykułu:
Najwięcej problemu jest z okrywaniem hortensji ogrodowej (H. macrophylla), ponieważ powinny one być właściwie sadzone tylko w tych rejonach, gdzie nie przemarzają. W chłodniejszych z reguły nie kwitną. W zasadzie wtedy żadne okrycie nie pomaga.
Stosowałam nawet okręcenie krzewu agrowłókniną, następnie kopczyk z kory na bryłę korzeniową i dodatkowo matę słomianą. Potem zdejmowałam je stopniowe w miarę ocieplania. Jednak po całkowitym odkryciu krzewów, nawet już w maju, następowały przymrozki i delikatne pączki wymarzały. Hortensja oczywiście nie zakwitła.
Dlatego wydaje się, że najlepszą ochroną jest dużo śniegu i gwarancja wiosny bez późnych przymrozków, ale to się zdarza bardzo rzadko. Pozostaje traktowanie tych hortensji jako kwiaty sezonowe i uprawa w donicach. Można je wtedy przechować w chłodnym pomieszczeniu, a na wiosną „podpędzić” np. w szklarni. Inne gatunki hortensji (poza H. macrophylla, H. aspera i H. quercifolia) nie muszą być okrywane, ewentualnie korzystne jest nasypanie małego kopczyka z kory lub liści.
Jeśli prezent to przemyślany z przyszłym biorcą prezentu, czyli w uzgodnieniu. A przemyśleć musi ten, co będzie się opiekował, ten co daje musi uzgodnić że taki prezent jest oczekiwany
One są tak bardzo rozwinięte, że pozostawienie lub wkopanie w gruncie grozi utratą. Ja zamknę grzejnik w garażu, żeby było +2 i wstawię na okno. Tylko takie widzę wyjście. W tym stanie w gruncie wróży niepowodzenie, bo zbyt duże mrozy zapowiadają.
Ja wymięknę po Nowym Roku, po zakończeniu malowania własnoręcznego w domu a przed rozpoczęciem prac w ogrodzie siostry (poważny lifting starego ogrodu).
Dobrze, że będziecie maskować tę folię. Trzeba zrobić półki na rośliny, podnieść poziom wody tak, żeby zalało półki i folii nie było widać. Roślin trzeba nasadzić, bo inaczej woda będzie zieloną, mętną zupą.
Ja od lat patrzę na niesamowita wolę przetrwania tych krzewów. Gdy mieszkałam w W-wie, na osiedlach (3 w ciągu kilku lat), wszędzie one były sponiewierane, źle przycinane, w suszy i tragedii wprost, a jednak żyły i kwitły. Nie martw się, będzie ok.
U mnie na ulicy rośnie od co najmniej 30 lat, przeciąg jest jak na lotnisku.
Wyczytałeś w ogrodnik-amator? jak sama nazwa wskazuje - to amator chyba.
Najlepiej trawy nie wrzucać, bo zakisi się, bryła gnijąca się zrobi, wrzucaj tylko chwasty, tylko liście, obierki, fusy z kawy i herbaty. Zrób czarny termokompostwnik gdzieś w krzakach ukryty. Skoszonej trawy będzie zbyt dużo. Oddawaj ją na odpady zielone.