Elu, bardzo lubię winobluszcz na wszelkiego rodzaju płotach, zwłaszcza tych brzydszych, bo go wtedy sprytnie ukrywa. Na ścianie domu wygląda też bardzo ciekawie, ale bardzo trudno wtedy wycofać się z takiego rozwiązania.
Basiu, masz rację, przy dzieciach niewiele można zrobić. Miałam wnuczkę przez rok pod opieką i był to rok dla ogrodu praktycznie stracony. Pozostawały jedynie weekendy, a to za mało. Po prostu, coś za coś.
Grażynko, mam kępę czyśca wełnistego, ale muszę go na wiosnę przesadzić w bardziej słoneczne miejsce, bo tu gdzie jest trochę się męczy.
Aniu, masz rację, winobluszcze jesienią pokazują się w pełnej krasie.
Złota jesień bez tych czerwieni byłaby jakaś taka niepełna. Już niedługo.
Moja New Down:
Do ogrodu wciska się jesień, ale wciąż jeszcze znajduję takie niespodzianki:
Samosiejki stipy, mam nadzieję, że jakoś przetrwają zimę i urosną do lata w piękny łan.
Na ogród spogląda z drzewa wiklinowy kot: