W tę suszę to dalie po prostu zasychają. A nawet te płatki co spadną to w mig się susza i ich nie widać.
Niestety, zapowiadany opad nie dotarł do mnie, za to ja dotarłam znów do ogrodu i na swoje utrapienie, kosz borówki i wiadro pomidorów. Pomidory musiałam rwać, bo ugotowane prawie. A borówka? Część pójdzie do suszenia, tak przywiędły wisząc w słońcu. Dobrze, że nie obleciały na ziemię.
LObiadek zjedzony, kuchenna praca czeka. Zajrzę wieczorem.