Swoich ogrodowych nie zabezpieczam już trzeci rok, różnie z tym kwitnieniem bywało, ale zbrzydło mi owijanie, odwijanie...Doszłam do wniosku że jak zakwitną to dobrze a jeżeli nie to zadowolę się liściorkami.
Widziałam Twoja kolekcję piwonii, zawsze tyle miałaś, czy dosadzałaś nowe?
Różyczki skromnie ale już zaczęły
Wszystko urosło, troszkę kwitnie bylin, róże też mają ładne pąki, tylko trawa schnie. Deszczu nie ma, jest bardzo sucho, aż skwierczy pod stopami. Trzeba podlewać....
u mnie tawuły rosna w nieregularnym układzie w sąsiedztwie annabel i przed nimi. Mijaja się z kwitnieniem. tawuły powoli przekwitaja a annabel zawiązują pąki
o mam nawet plan tej rabaty a dokładnie wycinka rabaty bo ona cała ma 33m
Witam Kamila. Piekna krzewuszka o matko. Jezeli chodzi o przycinanie to od ciebie zalezy tylko po o kwitnieciu bo w nastepnym roku kwitnie na tych pedach starych lub co wypusci wiosna. Wiosna krzewuszki sie nie przycina.
To twoja chalupka na tych fotkach w dali za rozami.?
W sumie to nie ma co za bardzo pokazywać, bo takie cisy-patyczki-maluszki-chuderlaczki że hoho. no ale chciałam pozbyć się donicze i wrzucę sobie tutaj żeby potem pamięać co kiedy gdzie i jak
Toszka mnie wyśmieje, no ale za 10 lat co to będą za lizaki!!
póki co to nie przeszkadzają na rabacie bo prawie wcale ich nie widać
Maluszki rosły po 2 w doniczce i je rozdzielałam, więc korzenie dość mocno naruszone.
z pozostałych 4 sztuk zrobiłam "szpalerek" bo szkoda było wyrzucić. no ale za 10 lat tożto szpaler będzie . Przed i po cięciu. po cięciu niewiele większe niż mój telefon. na zdjęciu wyszły że nadal są różnej wysokości, ale to tylko złudzenie - choć chyba jutro obejrzę i przytnę jeszcze raz.
Gabrysiu mam ambrowca trzy sezony i co sezon owijałam włókniną na zimę.
Ale mój to prawdziwy maluszek i rośnie na pełnym wygwizdowie. Pod włókniną zimuje mi bez uszczerbku
Kostka umyta. W poniedziałek ostatnie miejsce zrobione Była bardzo brudna. Uparłam się i jest. Tylko ja musiałam zacząć.
Nic przyjemnego, ale ten rok zaliczony
I nie wiem. Ale podobno kategorie są. Ja chyba coś z tym ogródkiem będę miała do czynienia. Pismo było, w piśmie godzina, a ja w pracy, dziecko w górach ... Zadzwoniłam z prośbą o przesunięcie godziny, nie dało się. Więc mówię, ze mogą w takim razie wejść, pooglądać, tylko przewodnika nie będzie... No ale uprosiłam w pracy, by koleżanka weszła na chwilę i na te pół godziny przyszłam do domu (mam niedaleko). Niestety zegarki komisji się popsuły, bo się nie doczekałam. Pomyślałam sobie, że niech będzie, co ma być i poszłam do pracy. Godzinę później dostaję Sms od sąsiadki, ze gości mam w ogrodzie. Ze stoickim spokojem dalej prowadziłam lekcje. A co tam. Ogród, jaki jest - każdy widzi. Po pracy zadzwoniłam do sąsiadki i podziękowałam. Dobry sąsiad zawsze pilnuje, co u innych się dzieje. Więc dowiedziałam się: "Było ich czworo: 2 panie z gminy, jedna obca pani, co na roślinkach się znała i pan, co zdjęcia biegał i pstrykał. Weszli z przodu, obeszli, poszli na tył i znowu z przodu do przodu, co chwilę cos się pytali jeden drugiego... pani co się znała na roślinkach, wymieniała nazwy, nawet się dowiedziałam, że mam "lawendowiec". Albo pani się tak znała, albo sąsiadka przekręciła to, co podsłuchała, bo ja nie wiedziałam, że coś takiego mam. Więc albo o lawendę chodziło, albo o coś innego, co ją przypominało. Kocimiętkę?
Nie wiem, co tych państwa zachwyciło w tym miejscu, bo akurat to miejsce jest bardzo trudne, nic tam obecnie nie kwitnie. Róże w pąkach, lawenda w pąkach, trochę koloru pokazała kocimiętka i orliki, między innymi ten od Małej Mi, ale czy go zauważyli, nie wiem...
I nie wiem, czy wtedy świeciło słońce, czy było pochmurno, bo ogród bynajmniej ja inaczej odbieram w promieniach słońca. I zupełnie inaczej się go ogląda w zależności, w jakiej się chodzi kolejności. Pamiętacie, jak Danusia szefowa robiła fotki w tę stronę i w drugą stronę tych samych rabat? Zupełnie inny odbiór tego samego.
Ja bym już wolała ten kawałek:
No ale mnie nie było. Może i dobrze. Ogród musiał sam się bronić.
Nie wiem tylko, co sobie pomyśleli, jak zobaczyli rozrzucone liście w pomidorlandii. Pewnie nie wiedzieli, ze to przeciw mrówkom. No cóż...