Wróble juz są młode tak szybko.
Siedzą na wyciągnięcie ręki, nie boją się głupole.
Wiciokrzew juz całkiem wielki daje ptakom schronienie.
Dwa dni wystarczyły i juz na powojniku pokazały sie pączki, jakoś szybko
Tu szykuje miejsce na trawy. Południowa strona.
Trawa podsypana w puste miejsca.
Tutaj też szykuję rabatę- jeszcze za oczkiem, coraz dalej się posuwam, jeszcze trochę do przekopania zostało ale nie dużo.
A teraz czas na nagrodę po pracowitym tygodniu. A co jest najlepsza nagrodą? Zakupy oczywiście. Jadę po coś kwitnącego do donic z oliwkami, bo dzisiaj wystawimy ja na taras. I w to miejsce z różyczkami coś pasuje dodać kwitnącego.
Bodziszki mocno wystartowały. Mają w przyszłości zasłonić zasychają liście tulipanów. Przynajmniej tak to nam ja zaplanowane. Pozostałe tez znikną w gąszczu bylinowym.
ehhh obawiam się, że dereni będziesz się dość szybko pozbywać poniważ w tak małym ogródku zaraz dużo miejsca Ci zajmą i swoim pokrojem będą wprowadzać busz.
jak ruszą to mogą pożreć hortki - ale hortki bym kupiła żeby się umocniły i za rok jak już wyrzucisz derenie to będą lepiej kwitnąć. jedynie co to musisz daćim więcej miejsca/odstępu od dereni
ale jasno się za płotem zrobiło. no ale dobrze, że jeden kolor, choć szary przy dużym słoncu byłby lepszy niż biel bijąca po oczach.
aaa z tymi zdjęciami to myślałam że celowo rozmazujesz część obrazu
a czy na domek planujesz coś rzucić - w sensie jakąś roślinkę która by się tam ładnie pięła? ja bym zrobiła jeszcze kawałek rabatki po jednej stronie domku - tu gdzie masz świeżo posadzone drzewa i tam dała coś pnącego. albo różę, albo jakieś clematisa, albo winobluszcz.
jak szeroko masz zrobione nasadzenia przy ogrodzeniu - tam gdzie drzewa? czy dobrze widzę że trawy masz w linii z dereniami?
na razie jak derenie są małe to jest ok, ale jak ruszą to trawy Ci zginą, trawy i mniejsze rośliny powinny być bardziej z przodu.
dobra, nie komentuję bardziej bo znawca ze mnie żaden. ot parę doświadczen.
aaa, planujecie jeszcze krawędź rabatki z drzewami czy będzie taka naturalna?
Czoski coraz większe, ale są też malutkie.
Moje ulubione żonkile już niebawem. Posadziła je wiosną zeszłego roku, po tym jak przekwitły i przestały ozdabiać donice przy garażu.
U nas nie będzie prawie kosztów, bo mamy gaz w granicy. Wystarczy podpięć skrzynkę, a później podpięć pod dom. Cała ulica się nim ogrzewa.
Ale do konkretnych decyzji daleka droga.
Po wertykulacji rozsypałam nawóz na trawnik i pojechałam do pracy. Pan wyjeżdżając wspomniał, że może dzisiaj popadać. Pomyślałam pewnie, ale nas jak zwykle ominie. Ale nie ominęło. Ja siedziałam w pracy a deszczyk działał za mnie w ogrodzie. Niewiarygodna była ta wczorajsza współpraca. Po pracy wysialiśmy warzywa na zewnątrz do drewnianych skrzyni. Najdłużej mi zajęło tłumaczenie eMowi dlaczego niektóre warzywa można obok siebie sadzić, a niektóre nie
Wszystko super podlane. Teraz to dopiero wszystko ruszy.
Kwitnąca runianka.
Są też minusy dla równowagi. Mokra kora przykleja się do pieska łapek
Późno wysiewam warzywa, bo trzymam je w ogrodzie zimowym i wegetację mają przyspieszoną. Południowa strona i ogrzewanie podłogowe robią swoje. Jak robiłam to za wcześnie to musiałam jeszcze w domu takie 40-50 cm sadzonki pomidorów palikować. Teść miał wysiewane takie same, w tym samym czasie i nigdy nie dowierzał co się u nas z mi dzieje. W tym roku przejęłam całkowicie pałeczkę i robię też dla teścia
To cukinia wysiana 3 kwietnia, pisało kiełkuje po 10 -14 dniach, a ta jest dopiero 10 dniowa
Tylko stipie te warunki nie służą. Posiana najwcześniej, w pierwszym tygodniu marca. Pikowanie jej to było nie lada wyzwanie. Może teraz ruszy bardziej.
W piątek o 7.30 przyjechał pan do wertykulacji. To jest jedyna czynność w ogrodzie, której nie robimy sami. eM stwierdził, że nie ma sensu kupować wertykulatora, żeby go raz w roku używać.
Musiałam znaleźć sobie inne zajęcia, żeby z panem się nie mijać. Przeniosłam się do "kuchni ogrodnika", który oszczędza kolanka, bo mu będą jeszcze długo potrzebne, nie tylko w ogródku, ale i na rowerku i nartach. Musze sobie jakiś roboczy stoik sprawić.
Po śniadanku, gdy eM i młodzież dom opuściła kuchnia tak wyglądała.
Musiałam się z tym buszem rozprawić.
Po zakończonej pracy wszystko wróciło do normy, roślinki również.
Bardzo kuszą mnie maki, szczególnie po wyjazdach do Anglii. Dobrze wiedzieć, że nie chcą się później wyprowadzić.
Marzy mi się też taki prawie czarny. Będę szukać jeszcze pełnych.