Wakacje były udane, ale czar szybko prysł...Dopadło nas tornado...Byliśmy w samym centrum koszmaru...Tego, co nas spotkało nigdy nie zapomnę...dłuugie minuty grozy przerodziły się w koszmarną nieskończoność...cud, że nikt nie zginął...parę osób trafiło do szpitala z obrażeniami, z powodu przygniecenia złamanymi drzewami...Nie mogę dojść do siebie po tym wszystkim...
i co teraz
na tarasie posadziłam pelargonie, a wybrałam sobie wybitnie delikatne odmiany, widok marny
posadziłam obok własne petunie, a moja radość z tego, że wieczorkiem przylatuje do nich fruczak gołąbek