Zachciało się Hani wczasów pod gruszą!
Zapakowała w torbę prowiant dla psa,
dla siebie co nieco... i zmianę desusów,
i rodzince przytomnie rzekłam: pa, pa!
Patrzeli na mnie mocno zdziwieni,
jak to, ma padać aż do niedzieli!'
Ale się rzekło, kobyłka u płota:
ma mnie ogród na czwartek aż do soboty!
W czwartek zadbałam o moje rodki,
w piątek ponieważ padało,
łaskawa ręka pomidorkom sie dostała.
Musiałam pryskać na zarazę środkiem!
No a sobota to już była radocha!
Chmury odeszły daleko w świat!
Błysnęło słońce, nawet przygrzało,
Czas było wracać,
Powrotów z wyraju nikt nie kocha!