Kiedyś myślałam, że gdy "dorosnę" będę miała piękny ogród czyli trawnik obsadzony całym mnóstwem tuj.. Koniecznie!
Ahh jak dobrze, że marzenia się zmieniają. Owszem tuje są już i mają zasłonić tył, ponieważ za nami biegnie autostrada, którą niestety w wietrzne dni słychać.
Wielka góra zielska z ziemią miała być dla nas górką z której popłynie woda niczym wodospad wprost do oczka na które to uparł się mąż. Próbowałam bronić się rękoma i nogami, ale nie udało się. W lipcu 2016 r. zaczęło powstawać oczko..
Oczko to nie mój styl, ale czego nie robi się dla miłości

ponoć kompromisy najważniejsze. Zgodziłam się na wodę ale tylko pod warunkiem, że będzie nowocześnie i elegancko a nie jak na bagnach.
Tak wiem, okropna ta góra betonu... Ale mąż naobiecywał, że tak ją urządzi że padnę z wrażenia. Oczywiście to się nie stało i od marca tego roku miał nakaz zlikwidowania górki