Cześć Dziewczyny (Faceci do mnie nie zaglądają, to nie witam

)Przepraszam, że tak zbiorowo. Później (jeśli nie padnę całkowicie i mnie nie zakopią z tymi cisami) napiszę konkretniej.
Musiałam sobie zrobić półgodzinną przerwę na przebranie ciuchów i gorącą herbatę. Pogody obrzydliwszej nie można sobie wyobrazić na sadzenie cisów. Zacina deszcz, wieje i ogólnie obrazując jest paskudnie. Czuję, że przypłacę zdrowiem sadzenie cisów, ale w żadnym wypadku nie mogę ich tak zostawić, więc działam. Idzie mi powoli, bo obolała po wczorajszym upadku jestem i funkcjonuję na przeciwbólowych. Jednak z każdym posadzonym cisem mi lepiej. Mus to mus. Juz widzę, że kupiłam za dużo cisów. Nie przypuszczałam, że one będą tak rozkrzewione. Trochę zaniedbane, niektóre drapaki, ale po odpowiednim przycięciu wiosną nabiorą kształtów. Celowo zamówiłam trochę więcej sztuk, żeby mieć w czym wybierać, ale wyjdzie mi chyba na to, że dużo ich za dużo, z czego się nie martwię. Trochę ogrodzenia czeka jeszcze na żywopłot... Tak więc "płaczę" i sadzę a niebo płacze nade mną...