Potem doszły muchołówki, tłustosze, rosiczki. Rosiczka żyła długo, ale najkrócej i najszybciej zrobiła się nieciekawa, pozostałe doskonale rosną, Grzesio łapie do ich podlewania deszczówkę. Zrasza je codziennie mgiełką.
Grzesio przez ten czas bardzo ewoluował, zainteresował się szczegółowo roślinami owadożernymi. To wcale nie jest łatwe. Rosły mu jak szalone, bo łowił dla nich latem muchy i komary i żywe wrzucał, aby je karmić. Podlewał deszczóką i zraszał.
Dzbanecznik, który dostał razem z Matim przy okazji prac w zimozielonym ogrodzie rozrósł się, aż wymagał podpórek.
Owszem, można nawet sosnę w domu uprawiać, tylko po co? Wszystko się może udać
Tylko że rośliny się rozhartowują, czyli potem po wsadzeniu do gruntu mają dużo mniejszą odporność na mróz i dlatego uprawa w domu im szkodzi.
Młodego klona jak chcesz, to możesz okryć, najpierw włókniną, ale dopiero jak mrozy nastąpią, a potem możesz dodać matę słomianą, jak będzie zapowiadana bardzo można zima.
Ja swoich klonów nie okrywam w ogóle, nawet w pierwszym roku, ale mam ogród za murem
a z prawej to jest na 200 % krwawnica - Lythrum salicaria - rośnie dziko w Polsce po zalewanych rowach i na brzegach zbiorników wodnych, ale może nie byc uprawiana w wodzie, znosi też normalne warunki ogrodowe, ale trzeba podlewać.