To róża okrywowa Stadt Rom, kupiona bo podobno bardzo zdrowa, bezproblemowa, obficie kwitnie cały sezon. Tylko koloru jakoś nie przemyślałam. Przed nimi Carex The Beatles.
Zdjęcia słoneczne i deszczowe się przemieszały.
Tak na szybko, bo wczoraj już padłam, wkleję moją spontaniczną zakupową pomyłkę. Róż zbyt jaskrawy, nie pasuje mi w tym miejscu za cholerkę. Będę myśleć co z tymi różami zrobić.
Jesienią miałam przykopany nawóz po królikach, a wiosna pod dołek dawałam garść pokrzywy i sadzonki podlałam raz gnojówką mieszaną/ pokrzywa, skrzyp, wrotycz, mniszek i skorupki od jajek/ Teraz już tylko woda. Może wystarczy?
A w ramach eksperymentu posadziłam kilka pomidorów do dużej donicy. Na samo dno nawaliłam śmieci z pielenia ogrodu do piłowy, Na wierzch kompost, i w to sadzonki. Wyrosły i kwitną, tylko nie wiem jak przetrzymają deszczowy okres?
Przez te upały, deszcze i wyjazdy mam kilka bukszpanów i dwa spore cisy do strzyżenia.
A czosnki główkowate gdzieś mi znikły. Wiosną wcześnie wypuściły liście i zamarły. Ciekawe czy się odrodzą? Bardzo je lubiłam, tak wdzięcznie w grupie wyglądały.