Hibiskus stoi mi jak ość w gardle....
Najpierw do końca maja nie pokazał nawet rąbeczka, żebym wiedziała że żyje.
Zaplanowałam całą rabatę z hibiskusem, bo to taka fajna roślinka 1m wysokości, spoko....wszystko się pomieści. Powsadzałam, poprzesadzałam i czekam na hibiskusa....a ten dalej ŚPI. Wreszcie jest - cudne listki...wielka radość....więc nie żałowałam papu na kwitnienie (jak kazała mądra Pani w CO). Pojechałam na wakacje....wracam i zastałam potwora....zjadł wszystko co rosło obok i obok oboka i jeszcze dalej.
Pytanie....co dalej????
Mała być rabata z czerwonymi, fioletowymi i białymi. Czerwony musi odejść....ale gdzie? Za ładny żeby wyrzucić, a nigdzie nie pasuje....kolejna rabata ma być fioletowo-różowo-biała....i przecież nie wcisnę tam czerwonego.....no masakra jakaś!!!!!!
To tak jak ja...nie odzywam się i tym bardziej mnie dziwi i cieszy fakt, że ktoś o mnie pamięta.
Na fotach jest lepiej niż w rzeczywistości - obrazki są wybiórcze
Dziękuję za życzenia...już jestem z powrotem... i nie ukrywam, że się cieszę (głupio zabrzmiało) - nie było pogody, a siedzenie w pokoju z bandą nudzących się, kłócących i rozwrzeszczanych dzieciaków może każdego do palpitacji doprowadzić.
Dzięki Aga.....cieszę się że zaglądasz...ja do Ciebie zaglądam najczęściej z telefonu....a nie lubię na nim pisać...więc nic nie wiesz....ale teraz już wiesz