Surfinie to sa teraz takie wyfikane że ciezko sobie odmowic
Jeździłam z sasiadka po kwiatki fo marketu
Mialam ja tylko podwieźć ale 2 szt mi się oczywiscie przyczepily do rekawa
Nie mówiąc o tym ile ona nakupila…
Jedna zielono fioletowa a druga fioletowa pelna… ladnie razem wspolpracuja tylko niech sie rozrosną jeszcze…
Zostało jeszcze wykopanie 2 sosen i przewiezie ich do mamy, przesunięcie bzu Black Lace, nowe rozmieszczenie tawuł (mam ich chyba z 8 czy 9, nawet nie wiem dokładnie, a też są już pokaźnych rozmiarów) i zaaranżowanie wolnej przestrzeni. Na razie wygląda to tak se, trochę się też cykam, czy te wykopki nie zaszkodzą dereniom hm..
Łubin zastępczy też dzisiaj dosadzony, za to te 3 niebieskie hosty po prawej altannej nadal do przesadzenia. Dzisiaj z kolei zaczęliśmy od przeniesienia thui, zwanej "trzepokiem", na przedpłocie:
Efekty majówkowych przesadzanek i ściółkowania- długo się nim nie nacieszyłam, bo triumwirat kocio-pso-kosowy rozpirza ją co chwilę z jakąś niepojęta pasją .
Kwitnący palibin i słoneczniczek szorstki "zastępczy", bo jego poprzednik postanowił powąchać kwiatki od spodu .
Spełniam się ostatnio nie tylko jako sportowiec. W niedzielę próbowałam swych sił również w charakterze fryzjera. Miałam w tym roku pierwszy raz nie ciachać tych turzyc, ale jakoś tak niechlubnie to wyglądało, jak rozjechany jeż wygrzewający się na asfalcie wpatrzony w nicość:
Przez tą zimnicę uskuteczniamy codziennie po 2 razy biegi przełajowe na trasie tunel-letnia kuchnia, za pałeczkę sztafetową służą nam paletki z pomidorami. A swoje już ważą. Bardzo chciałabym móc je już bezpiecznie posadzić, ale to wiosenne klimakterium z wahaniami temperatury jakoś mnie nie przekonuje .