Zawsze mam mieszane uczucia jak wracam po wyjeździe do domu. Z jednej strony cieszę się, że wszystko pięknie rośnie, dopiero wtedy widać różnicę tak naprawdę jak się przez tydzień nie patrzy na ogród. Ale z drugiej strony nie lubię niespodzianek w postaci, na przykład, ekspresowo rosnących chwastów. Dałabym głowę, że jak wyjeżdżałam to ich nie było

Niespodzianek miałam kilka. Z tych najgorszych: wprowadzili się niechciani lokatorzy w bergenię, pierwszy raz widziałam na żywo, szanowni państwo, oto opuchlaki:
Jest ich mnóstwo, ale delikatne poruszenie roślinką i wpadają w czeluścia bergeniowych liści. Najchętniej bym je wystawiła ptakom na pożarcie...
Kolejna niespodzianka to rozwinięta hortensja, miała być Anabelle, ale nie jest. Przynajmniej wszystkie są takie same, a mam ich 4. Ktoś wie co to? Kwiat podobny do hortensji pnących, ale krzaczek wygląda na normalny.