Ja w ogródku, a tu tyle gości z rana!
Jedni tylko ściskają, inni pozdrawiają,
a niektórzy o wierszyk się upominają!
A jak tu rymy klecić, woda z kranu
w ogródku nie chciała lecieć!
Widocznie koledzy ogrodnicy
lali wodę wczoraj jeszcze do ciemnicy,
a dziś skoro świt
o podlewaniu nie zapomniał nikt!
Ja trafiwszy pod kran już koło południa,
mogłam zapomnieć,
że tam gdzieś jest studnia!
Żeby nie ten zapas deszczówki od św. Pitra,
pomidorki nie miałyby wody nawet i pół litra!
Żar z nieba, grzeje jak trzeba!
Nie narzekam, kości swe grilluję,
i na grządki patrzę, czy tam coś kiełkuje!
Jutro przy niedzieli pośpię do oporu,
a w poniedziałek powtórka: grill, basen
i prysznic z domieszką humoru!
Skoro żar, na rabatach też ogniście: