Dzisiaj jestesmy nadal w Kandy. Pol dnia spedzilismy w Pinnawala ogladajac kapiace sie slonie i jezdzac chwile na nich
Krolewskie ogrody botaniczne zachwycajace

Swiatynia z relikwia zeba Buddy tez niczego sobie. I na koniec dnia przedstawienie, tradycyjne tance, polykacze ognia i chodzacy po goracym weglu brr

Obiad w miejscu obrobki drewna, cuda tworza. Podobal mi sie stolik z blatem ze szkla, nogi byly powykrecanymi korzeniami, pasowalby do mojej konsolki w przedpokoju

jedzenie nadal ostre, Gabi jadla zupe z soczewicy i ryz, bo dodatki piekace

Padamy na twarz, lecz byl to kolejny wypelniony po brzegi wrazeniami dzien.
W Swiatyni i czekajac na obiad

Tance
Mniam

Biedny slonik...