Iza, to znaczy, że Anula odwiedziła Cię?
A ja dziś wspomniałam sobie swoją Kropkę, która przyjechała pociągiem z Kielc do Warszawy, zabrał ją jakiś pan, zlitował się, oddał do lecznicy, a stamtąd trafiła do nas
Dzisiaj jadąc na drugą stronę Wisły miałam niesamowite emocje. Otóż ktoś chyba wyrzucił małego pieska na Marynarskiej. Biegł jak oszalały po wiaduktach przed wolno jadącymi samochodami od Żwirki i Wigury, aż prawie do Alei Jerozolimskich, trzy osoby próbowały go złapać, mały, brązowy piesek, wzięłabym go do domu, uratowała, ale on nie chciał się zatrzymać, byłam w trwodze, albowiem samochody go mijały...on miotał się, motocykliści go też łapali. Ja mu zajechałam drogę w poprzek, wyleciałam z samochodu, a on mi umknął
Nie wiedział, że mógłby mieć dobre życie. Jakaś pani miała koc, rzuciła na niego i złapała do samochodu,,,pojechał dalej już bezpieczny...taki miałam dzień- pełen emocji niesamowitych i biegania po szosie pełnej pędzących samochodów.