A u mnie zakwitły gałęzie śliwowiśni, którą trochę poprzycinaliśmy

Mam nadzieję, że w zeszłym tygodniu był ostatni atak zimy i mrozu, zamroziłam stokrotki bo nie pomyślałam, że nie dadzą rady. Bratki przeżyły nawet -8.

Jeszcze trochę krokusów, bo już niektóre przekwitają ❤️

U Ciebie przedwiośnie na pewno nie jest nudne u mnie krokusiki tylko jedne kwitną dopiero, posadziłam jesienią trochę cebul, powoli wychodzą z ziemi. Cebulice też sadziłam, prawie o niej zapomniałam, coś czuję, że mogę mieć niespodzianki.
Kociak powinien trochę zmądrzeć i wydorośleć, na pewno trzeba się z nim bawić, żeby spożytkował nadmiar energii.

Wczoraj był jedyny dzień w tym tygodniu, kiedy mogłam być na wsi. Przyznaję, to był bardzo pracowity dzień, na dodatek pełen niemiłych niespodzianek.
Odkryłam, dlaczego moje róże "leżą" na rabacie głównej, a właściwie wszystkie są pochylone w jedną stronę. A stało się to przy okazji przesadzania dwóch róż na tył rabaty. Obie miały pogryzione korzenie. Właściwie z ich korzeni niewiele zostało. Dziwne, że krzewy jeszcze żyją. Wszystko to robota karczownika. Ręce opadają, słów brak... a może nie brak, tylko że niecenzuralne.

Z irysowej rzeczki, jaka kwitła u mnie jeszcze rok temu, zostało takie coś:




Dla porównania zdjęcia z zeszłego roku:



I pomyśleć, że jesienią dosadziłam ich jeszcze więcej... Słyszałam, że nornice ponoć nie lubią cebulek irysów żyłkowanych. Teraz nie jestem tego taka pewna. Karczownikom na pewno smakują.

Zielone gąsienice zjadają mi ciemierniki