Wczoraj byłam na bazarach na zakupach jedzeniowych i wróciłam z dwoma fioletowymi pierwiosnkami ząbkowanymi.
Z sadzonek już będzie 4 sztuki kwiatuchów
Jedna łodyżka jest już złamana

.
Mój cudowny piesek ją dorwał i pożarł zebiskami.
Nawet nie wiem kiedy ten pieron mi ją ukradł.
Wieczorem wzięłam się za sadzenie, połozyłam sobie sadzonki na murku koło siebie.
Wsadziłam jedną, zrobiłam dołek na drugą.....szukam.........niema...........zachodzę w głowę gdzie ona jest...........myślę że mi się już w głowie miesza na wieczór..........a tu patrzę moje psisko mi ją obrabia na trawie.
Skubany podszedł tak cicho że nic nie usłyszałam

.
No ale korzenie w porządku więc szkody nie ma, tylko nie ma jednej fioletowej kuleczki cieszącej oko