Ja juz zaczęłam 12.02!
ten zakątek teraz nie powala kolorami - taka pora -ale od kwietnia sie zacznie:
W kwietniu na niebiesko zakwitną dywany barwinków, ozłoci się trzmielina Ewergold, bordo wprowadza klony
W maju i czerwcu zaróżową sie azalie japońskie, zawciąg na środku wyspy i jeszcze cos fioletowego przy lustrze 9nie znam nazwy, poduchowiec), białe zakwitna pierisy
Od lipca zakwitnia na biało hortensja BObo i na fioletowo ogrodowa i tak do zimy.
Jeżeli więc plan wypali, kolorówo będzie tu o każdej porze
rany ... zanim te 2 centymetry rozpalą wyobraźnię ogrodniczek lepiej niż nowe dizajnerskie palenisko Gabiśki to ja wytłumaczę ... o so chodzi ...
zatem gdy w ostatnią niedzielę Kasia z Przemko i "medalistą" udawali się do Rzeszowa (po kolejne medale ... ) istniało domniemanie, że ja udam się również ... rzecz jednak w tym, iż medalista (rzucający wokół fafle jak na ogara przystało ) trudy podróży najlepiej znosi w klatce ... i ona ta klatka ma 2 cm sporne bym rzekła bo o te 2 cm siedziska się nie rozłożyły ... i tak to na życiu towarzyskim czasami 2 cm zaważy ...
Kasiu no pewnie, że trafiamy i to jak !!! ... ja myślę, ze to opatrzność nad nami czuwa abyśmy mogły w tę podróż wyruszyć i ją przeżyć po naszemu ...
co do ciurkadełka to było w planie, ale ja pod orzechem który tu rośnie przezywam śmietnikowa gehennę kilka razy w roku i już więcej nie mam siły.
Ale mam pewien pomysł na wodę:
Przelewka bambusowa i misa.
teraz jednak czekam na latarenke bo juz zamówiłam, potem muszę zainwestować w folię do nowego oczka... No zobaczymy, do końca roku jest sporo czasu
Dziękuję
Stożki kupiłam duże, ale niezbyt równe, tutaj fotka z maja 2012 gdzie widac jak wyglądały (sorki za kiepską fotkę)
nie wiem czy dobrze wytłumaczę, ale podsadziłam je po brzegach małymi bukszpanami i przyciełam
Madzia sorki, że tak późno, ale najpierw walentynki, potem spotkanie ogrodowiskowe – zalatana byłam…ale teraz już mogę….spóźnione, ale bardzo, bardzo szczere życzenia urodzinowe.
Chciałaś czekoladkę to masz…
A ty sobie w metrykę nie patrz tylko z życia korzystaj ile wlezie!
Buziaki śle.
Madżen poczułam ją !!! ... normalnie poczułam i to o 7.30 choć zdrowy rozsądek zaprzecza nieśmiało, że o tej porze ja mogłabym poczuć coś poza irytacją, że nie śpię ... istnieje poważne domniemanie, ze mi będzie szkoda spać jak okoliczności przyrody będą tak rozpieszczać słoneczkiem ...
z tą nastoletnią zmorą to zaczaiłam się i myślałam, że ominie ... zbyt piękne by mogło być prawdziwe ... ale skoro to dla zdrowotności pacholęcia jakby jedynego to niech będzie ... odreaguję ciachając kostrzewę i rwąc na kupek kilka i wszyscy na tym zyskają ...
upraszam nie myśleć tygodniami nad pytaniem ! bo to mnie stresuje ja nad odpowiedzią z reguły nie myślę no i jak ja w tej sytuacji wyglądam ??? ... istnieje telekomunikacja a nie ma nic lepszego niż dialog ...
na FB namienszałam ... i stęskniłam się okrutnie ... dobrze, że te fotki z wypadu były
Witam, czy te wszsystkie przedogródki znajdują się w jednej przestrzeni? To jest ważne; trzeba utrzymać jakąś reklację wszystkich części.
Podoba mi się Twój pomyśl przedogródka. Zrezygnowałabym jednak z zółtego koloru. Z lawendą zagra lepiej zielony lub ciemnozielony.
Lawendy posadziłabym z rzędach wchodzących w deski, róże niskie zadarniające lub miniaturowe.
Z tyłu przy płocie: walce lub prostopadłościany uformowane z ciętych tuj lub cisów (gdzie jest północ; czy żywopłot nie zasłoni światła - lawenda i róże kochają słońce).
I cała nawierzchnię trzeba by wysypać jednolitym materiałem.
Aniu ... no ja z nią nie postępuję ... ... w zeszłym roku wsadzona jesienią... wiosną zagęściła kępki i zaskoczyła mnie ... zaczęła kwitnąć ... wyczytałam na wiadomym forum, że ma nie kwitnąć więc jak świstak przy swych papierkach tak ja przy kępkach spędziłam kilka długich popołudniowych godzin by to co się wyrwało ponad pojedynczo powycinać ... jak już tę syzyfową zieloną manufakturę skończyłam ... wyprostowałem obolałe plecy ... rzuciłam krytyczne spojrzenie doświadczonej ogrodniczki z góry (bez przesady półtora metra ) na dół i widocznie mi odbiło bo kępkę schwyciłam i obciachałam całą
... pewnie z obłędem w oczach ...
ociachałam wszystkie ... jedną wyszarpałam całą (nie wiem może miałam trudny dzień ) ... podzieliłam na sztuk kilka i dodałam do donic by źdbła nadały lekkości goździkom (kostrzewa i lekkość ... wariatka ze mnie ) ...
musiałam tym goleniem madam kostrzewę wkurzyć bo wyrosła kilka razy taka jak przed goleniem ... piękna ... mocna ... a najbardziej wkurzone musiały być te rozszarpane kawałki bo one to dały czadu na całego ...
to wszystko co serwuje mojej kostrzewie ... u mnie stacjonuje na stanowisku lekko ocienionym ale na brak totalny słoneczka nie ma co narzekać ... jak sobie przypomnę podleję ... bynajmniej nie odżywką ...
tajemnica tkwi w genach ... ona rośnie "mimo woli" ... ot co ...
Hihihihih - zaśmiałam się bezwiednie cytując ogrodowiskowego wieszcza
Izunia, ja to jestem ognista tylko jak się w ogrodzie umęczę…
Tak jak dziś przy trawach
Odbyło się także cięcie milinu.
Trochę zbyt wcześnie, ale eM obawiał się, że potem nie będzie czasu i milin nie zostanie przycięty (tak się zdarzyło w ubiegłym roku).