Dzisiaj wyjechaliśmy z tej naszej wsi, trzeba było pozałatwiać sprawy pszczyńskie, które wymagają roboczego dnia. Wszędzie jakoś ciepło tak...
Dorobiłam się następnych wróbelków ogrodowych. Na razie okupują mi parapet w salonie, wiosną znajdę im miejsce.
Niestety...klimaty za oknem jak wszędzie...ale przynajmniej już posprzątane po wichurze.