Jolu – masz rację, nazwa nieważna, jeśli roślinka jest już u mnie. Ale jak zobaczę coś, co mi się podoba, to kupować już muszę wg jej imienia. Tak właśnie nabyłam jeszcze dwie inne jeżówki: Hot Papaya i Milshake – pani miała pięknie posortowane, więc wierzę, że to te, bo kwiatów nie miały. Muszą to być właśnie te, bo czerwona ma być tłem dla białej róży okrywowej, dla drugiej tłem ma być berberys Artropurpurea...
Krysiu – jak były u Choduna drzwi otwarte, to aż mnie skręcało z żalu, że to aż 260 km.... Wiem, wiem, że byłaś! Ale dla nas za daleko. Bardzo długo siedziałam nad ich ofertą, naczytałam się też opinii naszej Ani różanej i w końcu dokonałam wyboru, życie zweryfikuje, czy zrobiłam dobrze. Dobierałam wg potrzeb mojego ogrodu, tzn. kolory i wielkość: Amadeus, Zephirine Drouhin, Arthur Bell, Fresia, Piano, Rose de Rescht. Tę ostatnią bardzo chwalił Marek ze „średniowiecznego”.
Basiu – ja mam kilka takich ogromnych kęp złocienia, jak u Ciebie. Wiosną wykarczowane korzenie zagospodaruję za ogrodzeniem. Wiesz, moja werbena patagońska, której siewki znalazłam wiosną, bardzo późno zakwitła, ale jest. I znowu problem, czy zawiąże nasiona i zdąży się wysiać. Za to znajduję dużo małych roślinek, które na pewno wiele nie urosną i zastanawiam się, czy ich nie wykopać i nie przetrzymać w donicy w schowku. Jak myślisz?
Pojedyncze werbeny są dla mnie niespodzianką, bo nie siałam
Co do rozplenicy, to na drugi rok Ci buchnie. Ja mam swoją w kompoście, pod spodem piach.