niestety albo stety bo pogoda się załamała już w domu... 12km w ulubionym terenie i -2000 kalori
dzisiaj dosadziłam resztę cebul (dopiero) i mam mega poranione dłonie... śnieg u nas nadają więc pora najwyższa...
Ania cóż za wnikliwa analiza psychologiczna Mi tam blisko do Ciebie, uwielbiam zmienność, kolor i busz jak na bliźnięta przystało. Tylko rozmiar działki ogranicza mnie bardzo
Idź szybko i wciśnij te krokusy bo biała idzie...
wróciliśmy do domku i zdążyliśmy na 20.05, po emisji cofnęliśmy i obejrzeliśmy raz jeszcze
CUDOWNIE, szczególnie, że ogród widzieliśmy w przeddzień nagrania letniego.
wiem że masz niedosyt bo ja też mam, nie wiem dlaczego narzekałaś na tę rabatę z kichawcem, przecież ona naprawdę ładna jest.
A Twój głos? jest cudny, naturalny, energiczny i energetyczny jak Ty
buziaki z Łomży
Iwonko to obraz z dzisiaj z Kościeliskiej , niby uprzątają ale tylko do pewnego poziomu. Wyżej nie mogą dojść. Z rozmowy z góralami dowiedziałam się że wszystko padło po halnym w grudniu ubiegłego roku, ale drzewa były strawione przez korniki i stały suche... szkoda bo ile lat minie nim drzewostan odrośnie
chyba Ciebie ściągnęłam myślami, opowiadałam swojemu eMowi o Twoim ogrodzie i o tym że znikłaś, wchodzę a tu jesteś. Super że ta absencja to tylko brak czasu
To i tak niezła ilość drzew jak na powierzchnię Twojego ogrodu A o gruszy dziś przeczytałam dopiero po raz pierwszy! Nie wiem, jak mogłam ją ominąć, bo jest cudowna, też myślę, gdzie ją posadzić. I w moim przypadku nie chodzi o brak miejsca, tylko o brak pomysłu na odpowiednie miejsce
oj dziękuję Ewciu, właśnie mam pigwę i chciałam nalewkę nastawić.
O gruszę pytałam bo mam jeszcze jedno drzewo do posadzenia i tak sobie szukam powolutku. Obawiam się że gdyby nie brak miejsca już bym miała pokaźna kolekcję, bo co kolejne to ładniejsze.
Muszę się cieszyć z tych które mam. 5 brzóz, tulipanowiec, pisardi, miłorząb zwykły, miłorząb mariken, klon flamingo, 2 klony czerwone, jabłoń ozdobną, grujcznik i 7 umbraculifera. Mogę posadzić jeszcze tylko jedno...
Pamiętam Aniu, jak czytałam twój wątek, gdy twoje żurawki zakwitły w pierwszym roku, poobcinałaś im kwiatostany, bo nie pasowały ci do twojej wizji porządku.
Ja w tym roku po raz pierwszy miałam hortensje. Jak zaczęły im brązowieć kwiaty, obcinałam im łebki, bo nie pasowały mi do bieli i różu pozostałych, jeszcze kwitnących. Teraz patrzę na twoje i mi żal moich oberwanych łebków.
Do brązów już się przyzwyczaiłam.
Aby do wiosny.