One na razie za dużo przeszły. Przesadzane na wiosnę z gęstego żywopłotu, porozdzielane, jeszcze na pewno nie odbudowały bryły korzeniowej. Ścinane 2x, już tylko połowa została z wysokości. Jeszcze ich nie skreślę. Marzą mi się takie poduchy zlane ze sobą. Nie kule tylko bardziej spłaszczone formy. Ach marzenia dobra rzecz
Danusiu, a jeszcze wracajac do pierwotnej koncepcji, moze potraktowac te sciane jako wizytowke i wpisac w nia odpowiednio przygotowane trojwymiarowe logo Gardenarium? Pewnie zbyt banalne, ale jak burza mozgow, to burza mozgow
Mnie sie szalenie te sciany wodne podobaja, szkoda, ze sa poza moim finansowym zasiegiem...
Kanny wyglądają jak w egzotycznej części Great Dixter, bardzo dużo i pięknie. U mnie cały czas miałam je w donicach, wielkich i ciężary niesamowite trzeba było dwa razy w roku dźwigać.
Jak sobie radzisz z taką ilością roślin, które nie zimują?
Tak mi coś mówi, że albo przesadzić te bukszpany i zgrupować je w jedno miejsce, pokręcić podopasowywać i może nawet jakaś figura wyjdzie, potem przyciąć i formować.
Drugie wyjście - ściąć po ziemi i odbije. Wtedy prowadzić jak się tylko zamarzy
Nawożenie jest konieczne na wiosnę - najlepiej florovitem dolistnie i goglebowo.
Jak się zorientowałaś my też zwiedzałyśmy Holandię rodzinnie.
A czy warto do tego ogrodu teraz pojechać ?
Kiedy ja go zwiedzałam, to był to ogród artystów.
Ton jak się mówiło zabawiał się tam w malowanie przyrody : dosłownie i w przenośni.
Wśród rabat wystawiane były też prace artystów.
A teraz ich miejsce zajęły przeróżne zwierzaczki i inne atrakcje.
Gdzie to się pomieściło nie mam pojęcia, bo ogród był z tych mniejszych.
Nie wiem czy plan wycieczki obejmuje zwiedzanie ogrodu Mien Ruys. Ja ją nazywam holenderską Gertrudą Jekyll.
Jeśli tak, to te ogrody nie są zbyt daleko od siebie.
Mnie się marzy jeszcze zwiedzenie nowego ogrodu Tona .
Może i to marzenie kiedyś się spełni