wydzieram matę spod tujek dookoła działki, trochę pogoda kiepska, bo na padanie się cały czas zbiera, ale przed pracą udaje się coś zrobić i po pracy do późnego wieczora pracujemy na ogrodzie.
Mąż mój zabrał się za budowanie wędzarki, pomalutku prace posuwają się do przodu:
teraz kosi trawę i rozwozi ziemię, która zostałą po budowie oczyszczalni, bardzo lubi prace na ogrodzie i to on namówił mnie na zakup dużej działki (34ar)
a wyrzucam tę szmatę spod żywopłotu:
susza pod roślinami potworna, że one nie padły zawdzięczamy tylko temu, że czasami były podlewane
powoli pokazywały się również korzenie na wierzchu
prace idą szybko...
udało mi się już zrobić ok 40 metrów z jednej strony działki
ale widok rekompensuje wszystkie trudy
w międzyczasie zabrałam się za malowanie mebli na urodzinki synka na sobotę - podobają mi się bardzo - zdolniacha ten mój M.
poza M, który chwali moją pracę
wszyscy znajomi nawet rodzina pukają się w glowę, że co ja robię, jaki fatalny błąd zdejmując włokninę, nawet moje tłumaczenia mają za nic?
masakra!!!!!