Dzień miał wyglądać inaczej.
Niestety nasze spotkanie ogrodowiskowe lokalne nie doszło do skutku

ale mam nadzieję że co się odwlecze... w każdym razie postaram się lepiej przygotować działkę na prezentację.
Mimo upału popracowałam troszkę wieczorkiem. Jakże żałuje, że mój ogródek nie jest przy domu!
Warzywnik za to został w miarę ogarnięty, nie dałam rady wyrwać wszystkich chwastów - nie wiem skąd się ich tyle bierze. Chyba za późno wysiałam warzywa.
Mam wątpliwości odnośnie pomidorów - wiem że obrywa się liście, nie wiem tylko ile i które. W każdym razie warzywnik wyplewiony, truskawki zerwane, pokrzywowa śmierdziucha "się robi". Warzywa dosiane i póki co spokój.
Następne do zrobienia będą moje przyszłe różanki...