W nocy z piątku na sobotę przechodził nad ogrodem front atmosferyczny. Na kilka godzin pozbawił nas prądu i nocną lekturę musiałam kontynuować przy świecach. Opadów deszczu przyniósł niewiele. Wczorajsze i dzisiejsze porywy wiatru szybko osuszyły glebę.
Strat ogrodowych nie było.
Na długiej prostej zakwitły krzewuszki i lilaki węgierskie.
Na podokiennej kończą kwitnienie kremowe rodki. Wyłamuję sukcesywnie kwiatostany, które straciły na urodzie. Kwitnie zawciąg nadmorski.