Już wstawiam.
Najpierw usiadł na wiciokrzewie przy samym karmniku, ale zanim wzięłam aparat, przsiadł się kawałek dalej na jesiona.
Przyzwyczaił się do mojej postaci z aparatem i przyfrunął znów na wiciokrzew.
W śordku w wiciokrzewie pełno wróbli
Zbliżyłam, żeby było widać jak łypie na nie okiem
Nie wiytrzymał i wskoczył w plątaninę gałązek. Mam więcej takich zdjęć,ale widać tylko ciemną plamę, więc nie zamieszczam. Jestem zaskoczona jak ona tam się wplątał!
Kombinował jeszcze trochę
Później siedział z boku na kamieniach, próbował jeszcze atakować, ale nic nie złapał. Po kilku minutach wróble zaczęły się ewakuować trójkami, piątkami i jak im tam wyszło. Fajna scenka. Widzę, że to przechodzi do porządku dziennego. Już trzeci raz drappieżnik pojawia się tuż po godzinie 16.00.