Może mało kto to zauważył, ale unikałam jak ognia tematów związanych z pichceniem przedświątecznym. I uciekałam z wątków, w których o tym się pisało. Postanowiłam nie dać się wkręcić.
Na próżno...
Moja własna córka mnie wkręciła
Nosi ją, bo też siedzi w domu chora, i usiłuje jakoś zabić czas.
Ponieważ od wieków nie robiłam pierników, nie miałam foremek.
Więc M. pożyczył foremki od sąsiadki, czyli Babci Danusi.
Foremki nie uzyskały jednak uznania w oczach mojej córki. Za mało fikuśne, stwierdziła.
Więc M. pognał do sklepu i wrócił z całą masą najróżniejszych foremek. Krowa, motyl, serduszka, kurczak... Kurczak? To chyba nie te święta????