Ja co prawda dachu nie naprawiałam (to fach męża ) ale sobota także bardzo pracowicie - piernikowo, wcześniej ogarnąć cały dom, umyłam wszystkie okna na piętrze, wyprałam część firan - poprasowałam, zawiesiłam, cała klatka schodowa łącznie z lampami, balustradami itp. ogarnięta. Dziś się byczę, a co
Widać, że bardzo im dogadzasz a sąsiad - no cóż pozostaje ignorować
Mój dywanik.... achhh...dziś przeglądałam zdjęcia z lata... dopiero grudzień a mi już brakuje tej soczyście zielonej miękkości - Twój widziałam - piękny (zastanawiałam się w jaki sposób zakładaliście)
Co do rozplenic to Twoja to naprawdę jakiś gigant - jeśli moje się tak rozrosną, pozostaje je odmłodzić lub znaleźć im inną miejscówkę
Ojej ale pięknie, zazdraszczam Ci siedzieć w tym pawilonie istny raj dla oczu co zajrzę do Ciebie i widzę kostrzewy coraz bardziej chce je mieć u siebie mam nawet dla nich miejscówkę tylko do wiosny tak daleko...
oczywiście gratuluję tych dwóch latek i życzę ich wielokrotności
Ja piekę dość późno, ale przynajmniej do świąt dają radę przetrzymać swoje przy pieczeniu trzeba wysiedzieć (lub wystać - ja tą opcję preferuję) U mnie wczoraj jeszcze takie na raty to pieczenie było wiozłam syna na próbę jasełek międzyczasie (także do końca nie kucharzył, ale siostra za niego bardzo nadrobiła ) na powrocie wskoczyłam na pocztę nadać przesyłkę - jak się okazało z nosem od mąki różnie można było sobie to zinterpretować