Wątek założyłabym pewnie wcześniej, ale to wklejanie linków mnie hamowało.
Niespodziewanie dla nas samych ostatniej zimy pojawił się na horyzoncie niewielki domek, a właściwie połowa bliźniaka. I zanim zdążyliśmy ochłonąć i dobrze się zastanowić już byliśmy do niego przypisani . Decyzji do dzisiaj nie żałuję (mąż chyba też). Mieszka się nam bardzo fajnie. Tym razem "na tyłach" mamy szczere pole, towarzystwa dwóch bloków z poprzedniego miejsca nam bynajmniej nie brakuje. Dla ilustracji:
U nas też nie ma deszczu i burz. Cały czas upały
Maju, jestem łasuchem na ciasto. Smakowicie wygląda Twój placek z rabarbarem. Proszę o przepis Wyślij mi na pryw
Witam wszystkich pasjonatów ogrodów.
Dwa tyg temu kupiłam magnolię "soulangeana Lennei". Od razu przesadziłam ja do ogrodu. Niestety nie daje oznak zycia. Martwię się, ze jest np przemarznieta. O tej porze roku wszystkie inne magnolie wypuszczaja juz listki lub kwiatki. Prosze o radę. Oto jej zdjecia tak wyglada niezmiennie od 2 tyg. Jest troszke szarawa. Czy powinnnam podlac ja jakims nawozem?
Bardzo proszę:
DOBRY SPOSÓB NA MNIESZKA LEKARSKIEGO:
Bierzemy kawałek działki, która nie jest skażona nawozem, nie graniczy z drogą i ma obfitość mniszka:
o na ten przykład stąd:
przyda się jakiś ciachacz i koszyk.
po jakimś czasie nasz skrawek działki wygląda tak:
a koszyk tak:
potem siadamy sobie z sąsiadką przy stole i popijając kawę skubiemy kwiatki aż palce nabiorą koloru żółtego, zaczną nam niemiłosiernie drętwieć i opowiecie sobie wspólnie co najmniej pół historii swojego życia.
Owocem tego jest taki oto widok o wadze ok 750 gram:
a potem można tak:
Miód z mniszka lekarskiego:
Składniki:
- 250-300 główek kwiatostanu mniszka lekarskiego ( ok 300-350 g)
- 2-3 całe cytryny
- 1 kg cukru
- 1/2 l wody
Odczekać kilka godzin az wszystkie Boże stworzenia opuszczą nasz zółty skarb.
Nie płukać kwiatów. Kwiaty namoczyć w zimnej wodzie na kilka godzin, potem gotować przez około 15 min. Dodać pokrojone na cząstki cytryny. Wywar odstawić z kwiatostanami i cytryną na 24 godziny. Cukier i gotować 2 godziny do uzyskania gęstego syropu, połączyć z mniszkiem odstawić na kilka godzin. Ponownie zagotoważ przecedzić przez gazę i goracy wlewać do słoików. Miód z mniszka lekarskiego przecedzić przez gazę i gorący przelać do słoików. Zakręcić i przewrócić do góry dnem.
Można też tak: ( ale ja jeszcze tego nie próbowałam)
WINO Z MNISZKA LEKARSKIEGO
4 litry przegotowanej wody
4 szklanki kwiatów mniszka lekarskiego zerwanych około południa w słoneczny dzień
2 pomarańcze (bez soku)
2 cytryny (bez soku)
1.5 kg miodu (jeśli jest to możliwe miód z mniszka lekarskiego)
15g białych winnych drożdży, suszonych
Kwiaty zalać przegotowaną wodą. Rozpuścić miód w miksturze. Dodać owoce cytrusowe pokrojone na ćwiartki. Pozwolić na fermentację miksury w dzbanie lub dużym słoju w temperaturze 20°C w ciemnym pomieszczeniu przez około trzy tygodnie. Mieszać miksturę drewnianą szpatułką co 2-3 dni. Kiedy fermentacja jest kompletna, miksturę odcedzić używając czystej ściereczki. Miksturą napełniać butelki i zakorkować. Wino powinno leżakować w chłodnym miejscu około 9 miesięcy.
To wino jest świetne na woreczek żółciowy, na leczenie skazy moczanowej i kwasu moczowego. Jest wysoce zalecane na stany przed-cukrzycowe.
Pić pół szklanki przed posiłkiem.
Miód z mniszka lekarskiego cudownie pachnie, jest aromatyczny i pyszny.
No i dmuchawców będzie mniej a więc i mniszków na trawniku mniej
Piwonie nie kwitną jak są za głęboko posadzone,i muszą mieć dobry drenaż,a u Ciebie chyba dosyć mokro.Dobrze jest na wiosnę podsypać popiołem drzewnym,
Witam wszystkich zaglądających w nowym wątku. I na nowym kawałku ziemi (ok. 550 m kw.). Bo ogrodem tego jeszcze nazwać nie można. Teren dziewiczy, co nieco naruszony przez dwóch silnych menów jakieś dwa miesiące temu. Jak widać efekt nie powala na kolana, ale wysokość chwastów nieco mniejsza niż u sąsiadów .
Rośliny ozdobne interesowały mnie od najmłodszych lat. Najpierw były to kwiaty polne, dziko rosnące. Ponieważ wychowałam się na wsi, "okazów" do podziwiania nie brakowało. Wtedy wydawały mi się mało ciekawe, takie pospolite. Jak dzisiaj o tym myślę to jednak uzbierałaby się niezła kolekcja takich dzikusów.
Ogrodów, a raczej ogródków miałam kilka, w tym jeden w doniczkach na balkonie . Pierwszy przy domu rodzinnym, typowy wiejski ogródek, często zapuszczony, bo czasu na jego pielęgnację brakowało. Pierwszy własny to działka należąca do mieszkania służbowego. Spora jak na nasze potrzeby (i moją niechęć do wyczynów kulinarnych). Ponieważ wszyscy dokoła uprawiali warzywa, to i ja nie byłam gorsza. Na wiosnę jakoś wyglądało, ale latem było coraz gorzej.