Zachęcona opowieścią Bogdzi o Jej przygodzie z czarną kanią, ja opiszę Wam moją przygodę z pliszką górską. Wracając z ogrodu zauważyłam pięknego żółtego ptaka, który na mój widok nie odfrunął tylko uciekał na nogach ciągnąc po ziemi prawe skrzydło. Zabrałam to " nieszczęście " do domu. Okazało się, że ma zwichnięte skrzydło. Mąż zabawił się w ortopedę i jednym pociągnięciem kostka wskoczyła na swoje miejsce. Ptak był bardzo obolały i tego skrzydła nie rozkładał. Na 2 tygodniową rekonwalescencję został u nas w domu. Spawdzając atlas ptaków doszłam do wniosku, że to jest pliszka górska. Karmiłam ją serkiem białym, siekanym jajkiem i łapałam jej muchy. Apetyt miała coraz lepszy, no i kondycja się poprawiała z dnia na dzień.Mieszkała u nas w pustym akwarium. Codziennie była wynoszona na ganek. Po kilku dniach posadzilismy ją na gałęzi wisni. Próbowała skakać z gałązki na gałazkę, ale nie odważyła się fruwać. Pewnego dnia z poręczy na ganku przefrunęła na wiśnię, a w następnych dniach wycieczki były co raz dłuższe. Wreszcie odleciała wysoko na orzech i sama wróciła na ganek. Następnego dnia wzbiła się wysoko, okrążyła dom 2 razy i odleciała. Jeszcze parę razy widzieliśmy ją w ogrodzie na orzechu, to oznaczało, że przeżyła i wszystko w porządku.
Mam kilka jej fotek, nie mogę znależć wszystkich.
no i co zobaczyłam ze zwiastunów wiosny
mahonia zaraz zakwitnie, ma odurzający zapach, ja go lubię a mój M. nie
pierwszy hiacynt wychyla główkę
pnąca hortensja cała w pąkach
jedna z 9 donic, posadziłam bukszpany, trzmielinę i bluszcz, wszystko swoje ukorzenione, a dołoże potem kwiaty, bukszpan będzie cięty w kulę
Chora wiosna nie jest,ale była bardzo nieodpowiednio ubrana,i zmarzły jej rączki,stopy i kolana.
Bo na spacer wyszła w króciutkiej spódniczce,i w trampkach na nogach.
Dobrze,że ze sobą miała choć kurteczkę,i na szyi chociaż jedwabną chusteczkę.
W zakamarkach torebki błąkały się i rękawiczki,ale bez czapki była,zmarzły jej policzki.
Jak przyszła do mnie,zrobiłyśmy stóp smarowanie,i gorącą herbatę,i duże śniadanie!
Teraz wiosna wie już,że w taką pogodę,trzeba ciepło się ubrać,nie patrzeć na modę!
Przesadź koniecznie. Zacznie ładnie rosnąć w nowej ziemi co nie znaczy, że zacznie kwitnąć.
Poobcinaj stare łodygi. Kalanchoe ogólnie lubi zarówno jasne stanowiska, jak inne rośliny gruboszowate m.in. Crassula (drzewko szczęścia), ale też cieniste. Temp. 15 - 22 stopnie.
Muszę poprawić wypowiedź Sebka, dobrze myślał i wiedział , tylko użył złego pojęcia.
Nie cieniowania potrzebuje a zaciemniania, jak chryzantemy - bo to roślina krótkiego dnia.
Zasada jest taka. Aby zmusić roślinę krótkiego dnia do zakwitnięcia, należy jej ten krótki dzień zapewnić.
Aby przyspieszyć kwitnienie roślin krótkiego dnia, należy im ten dzień skracać, poniżej 10 godzin światła w ciągu doby. Aby to osiągnąć nakrywamy rośliny ciemnym pudełkiem przez miesiąc- do dwóch, aby miały ciemno, jak w nocy. 9 godzin światła - 15 godzin ciemności. Wtedy dzień sztucznie skracamy, a tym samym zmuszamy roślinę do wydania kwiatów.
Ogólnie nie jest to roślina szczególnie atrakcyjna w domowej uprawie, bo albo motasz się z tym zaciemnianiem albo Ci nie kwitnie. Ja swoje kalanchoe za każdym razem wyrzucam jednym zgrabnym ruchem.
... teraz zdjęcia od pn strony domu, ostatnie z widokiem na południe...
ach te murki, widoki i przestrzeń.....jestem zachwycona. To wszystko z takim nieszablonowym podejściem zrobione, naturalnie i z lekkością. Po prostu pięknie
Totalnie włoskie klimaty, rewelacja, przysiadam na murku i czekam na wiosnę
w sobotę byłam zobaczyć co dzieje się na działce. Pomierzyłam ją i zrobiłam parę zdjęć.
Jak będę miała chwilkę wolnego postaram się to rozrysować na papierze.
Bez zostanie wycięty, wiatrak rozebrany a kompostownik zniknie.
Ależ tu wesolutko! chwilowo wcale nie rododendronowo
Za rh weźmiemy się jak tylko ziemia rozmarznie, a teraz gadamy o wszystkim co nam do głowy przyjdzie, a różne tematy przychodzą, czasem niestety różne.Ale rh też może byc żeby nie było że o nich się zapomniało.To jest najwcześniejszy.
No proszę, uderzyć w stół, a zaraz piękne rododendrony się pokazują Dziewczyny, nie chcę żeby moje słowa z poprzedniego postu były opacznie zrozumiane - właśnie cieszę się, że tak wesolutko o wszystkim rozprawiacie . Trzeba sobie umilać czas w oczekiwaniu na wiosnę i te poważne ogrodowe tematy .
Ależ tu wesolutko! chwilowo wcale nie rododendronowo
Za rh weźmiemy się jak tylko ziemia rozmarznie, a teraz gadamy o wszystkim co nam do głowy przyjdzie, a różne tematy przychodzą, czasem niestety różne.Ale rh też może byc żeby nie było że o nich się zapomniało.To jest najwcześniejszy.
Ależ tu wesolutko! chwilowo wcale nie rododendronowo
Za rh weźmiemy się jak tylko ziemia rozmarznie, a teraz gadamy o wszystkim co nam do głowy przyjdzie, a różne tematy przychodzą, czasem niestety różne.Ale rh też może byc żeby nie było że o nich się zapomniało.To jest najwcześniejszy.
Czy to Elite???? Mój ulubienieć ????
I co jest w tle takie zółte???
A co do dyskusji powyżej..jeżeli fachowcy np od rododendronów potrafią w towarzystwie rozmawiać na inne tematy, to tylko swiadczy o tym, że są noramlni... i jeszcze nie pokrzywieni zawodowo
Ależ tu wesolutko! chwilowo wcale nie rododendronowo
Za rh weźmiemy się jak tylko ziemia rozmarznie, a teraz gadamy o wszystkim co nam do głowy przyjdzie, a różne tematy przychodzą, czasem niestety różne.Ale rh też może byc żeby nie było że o nich się zapomniało.To jest najwcześniejszy.
W tym roku na jesieni czeka wszystkie terapia szokowa,będą przesadzane i mam nadzieję że "dobre duchy" z ogrodowiska,podpowiedzą jakie zrobić ładne nasadzenia