Bogdziu wklejam zdjęcie z grudnia, nie mam innego, mało mam zdjęć z ogrodu jak pisałam wcześniej. Wydaje mi się, że podobny jest do Percy Wiseman. Dawałam mu torfu kwaśnego, nawet miał brusznicę podsadzoną przy korzeniach.
"I to kolejne dźwiganie się wbrew przeciwnościom losu, mozolne budowanie, naprawianie, umacnianie. Ale nie można zostawić ot tak swojego miejsca na ziemi."
Marzenko, a co ważne ta czereśnia jeszcze żyje, i mam nadzieję, że w tym roku będzie miała owoce, bo w ubiegłym jak kwitła to mróz ją potraktował źle i nie było co nawet posmakować
Tak było w 2006 roku: tylko u nas wystąpiło zagrożenie, że woda przeleje się z koryta i z wystąpi z zakrętu.
"Pada 2 dzień. Grunt bardzo nasiąknięty. Nagle nie było jak ratować roślin posadzonych wzdłuż brzegu. Nurt strumienia zabiera wszystko: tak jakby łyżeczką zgarniał kolejne kęski miękkiego tortu. Huk kamieni w strumieniu olbrzymi nie daje spać. Śpimy w pogotowiu, kamienie mamy za poduszki i szum kołysanki strumienia w głowie."
Bogdziu nie było mnie kilka dni w domu, zaniosło mnie do Gdańska, żeby opiekować się wnusią, która była świeżo po antybiotyku, a córka nie mogła już wziąć wolnego, do przedszkola też jej nie chciała jeszcze posyłać. Nie korzystałam z netu, bo młodzi mają tyko laptopy a ja nie lubię z nich korzystać nie ma to jak mój stary komp
wchodząc dziś na nasze forum oniemiałam, nigdy nie nadrobię tych wątków, i tyle nowych powstało ale powolutku postaram się odwiedzić jak najwięcej ogrodów
Z południowego okna w sypialni. Widok na klomb kwiatowy i drzewka owocowe.
W tym roku było mało jabłek, ale w ubiegłym drzewka były oblepione czerwonymi i żółtymi owocami.
Tym sposobem (gałązki bluszczu w wazonie) ukorzeniłam mój bluszcz, który teraz wspina się po klonie. Ale na początku rósł wolno. Dopiero w ostatnich dwóch latach wyraźnie poszedł w górę. W każdym razie jest już widoczny.
Co roku przymarzają mu listki, ale szybko się regeneruje po zimie. Mam dokładnie taki sam, najbardziej pospolity i najbardziej odporny.