wczoraj siedziałam i szukałam przepisów, zrobiłam duszony na oliwie z czosnkiem, ale coś wyszedł taki sztywny (z mrożonym tak się nie działo), rodzinka się nie skusiła, więc wylądował razem z mięskiem, pieczarkami i kapustą w blenderze i będzie farsz do pierogów lub krokietów.
taki chichot losu, obok siewek naparstnicy wyrosły dziewanny, jest tego zielska na okolicznych polach więc pewnie nasionka przywędrowały z wiatrem, dopiero jak zakwitły to się zorientowałam, bo liście podobne - osoby, którym dawałam siewki naparstnicy jak były małe też mogą mieć taką niespodziankę
jadąc na wczasy byłaś bliziutko, od trasy mieszkam może z 1 km, czasami nawet na fotkach z mojego ogrodu załapią się kominy elektrociepłowni w Łaziskach obok, której przejeżdżaliście.
Także jak następnym razem będziecie w pobliżu to zapraszam
Agata, nic nie robię, zostają na swoim miejscu w czasie deszczu. Materiał to kodura, więc moknie tylko z zewnątrz, potem w miarę szybko wysycha, a wilgoć nie przedostaje się do pianki, bo od spodu ten materiał jest taki jakby gumowany.
Zamówiłam sobie jeszcze uszycie pokrowców na całość, żeby nakryć wszystko podczas jakichś dłuższych wyjazdów, a zimą założyć na konstrukcję, bo poduchy to wtedy schowam.
Te moje hortensje nie mają bordowych łodyg, tylko takie brązowe, jakby zdrewniałe, a do tego jak robiłam fotki to było po deszczu i dlatego ten kolor był jeszcze bardziej wyrazisty - a w ogóle to ociągają się z kwitnieniem, jeszcze trzeba poczekać na nie.
Hmmm ciekawe informacje o Polar Bear, nie wiedziałam, że na końcu będą wpadać w róż.
Lało u nas solidnie od 16-tej z przerwami do rana, ale na szczęście poza połamanym jednym berberysem Bagatelle strat nie odnotowałam, ogród podlany konkretnie.