Dzien zaczęłam od wyprawy do ogrodniczego. Kupiłam kolejne 5 mini cisów, były takie urocze, że nie mogłam się oprzeć. Wybrałam jeszcze 3 piwonie: 2 Top Brass i 1 Bowl of Beauty oraz liliowca Lacy Doily za 50%. Wszystkie kłącza miały oczka i wyglądały w miarę ok. Także niech pada!
Duży eksperyment. 5 sporych grabów. Jeden na drzewo - tak ładnie się rozchodzi na 2 odnogi że nie mogłam się oprzeć. 4 graby na próbę zrobienia z nich szpalera. Pan w sklepie stwierdził, że je zabiję bo za późno przesadzać z gołym korzeniem i nie chciał mi za nie policzyć. Upierałam się, no ale na kasę sama nie nabiję. Zatem mam 5 mocno testowych grabów. Mają ok 1,5m. Ogołociłam 4 z nich, prawie całkiem.
Podchodzę do ratowania brzozy nr 2, zaatakowanej znacznie bardziej przez bluszcz. Na zdjęciu #1 widać jak wielkie pędy już ma. Większość została przecięta, ale chyba trzeba będzie kilofa żeby odciąć parę wierzchnich pędów i dostać się do tych pod spodem. Na pewno coś tam jeszcze przetrwało. A kiedyś trzeba będzie spróbować pozbyć się tych pędów z drzewa, żeby nie szpeciły i nie zagrażały.
Zdjęcie #2 to bukszpan na drugiej brzozie, zupełnie usechł Super!
Słyszałam, że skończyły Ci się zdjęcia
No to ja zacytuje dwa.
Pierwsze bo ostro poryłaś, brawo, pięknie w otoczeniu misy, ścieżka i w ogóle...
Drugie bo judaszek mega fajny złotolistny i płaczący i na piaszczysta ziemię się nadaje, też takiego chcę- stacjonarnie kupowałaś?
Widać na rabatach, że już super użyźniłaś ziemię, a każda nowa roślina ma spory czarny dołek, mrocznie brzmi ale dobrze znaczy