Bardzo dziękuję za powitanie i słowa otuchy

Na szczęście ogródek z tarasem to nie jedyne miejsce gdzie działam.
Teraz trochę o przestrzeni do zagospodarowania poza ogródkiem.
Przy podjeździe przed domem, jak to w deweloperce, mamy dużo polbruku, budynek stoi w pobliżu dość ruchliwej drogi. Z boku jest nasza droga dojazdowa, która nie została odgrodzona i stanowi też miejski chodnik i przejście między uliczkami. Widok z kuchennego okna pierwotnie wyglądał tak:
Pozytywem były stare drzewa na granicy naszej i naszych sąsiadów działki, ale chcieliśmy koniecznie oddzielić się od drogi.
Posadziliśmy z sąsiadami żywopłot z kupionego okazyjnie cisa. Krzaki były wysokie, ale rosły w szkółce bez żadnej kontroli kształtu, więc żywopłot nie jest jeszcze szczelny i piękny, miejscami wymagał podsadzenia młodymi egzemplarzami. Chcę go ciąć regularnie i liczę, że cis to na tyle szlachetna roślina, że wyprowadzimy go na piękną ścianę.
Tak wyglądał w trakcie sadzenia.
Niestety krzewy trochę chorowały, dwa wypadły w pierwszym sezonie. Reszta do tej zimy pielęgnowana przeze mnie nawet fajnie się zagęściła ale kilka sztuk w okolicach września zeszłego roku trochę zrudziała. Podejrzewam, że to albo wczesny przymrozek albo złapały grzyba. Gleba jest tu ciężka, gliniasta a panowie wkopujący krzaki nie wczuli się mocno w wykopywanie głębokiego rowu.
Będziemy ratować wiosną.
Na skarpie zrobiło się miejsce, sąsiedzi koszą tam wątpliwej urody trawę, ja na swojej części postanowiłam zrobić rabatę. Sporo czasu poświęciłam przygotowaniu ziemi, zerwałam darń, przekopałam ziemię z przekompostowanym obornikiem, dodałam mączkę bazaltową, na ile mogłam wygrzebałam kawałki litej gliny. Szło to wolno, ale przed sadzeniem skarpa wyglądała tak:
Potem poszerzyłam ją do załamania krawężnika, bo ten kawałek przypada jeszcze do naszej części działki. Zaczęło się pierwsze sadzenie, szaleństwa zakupowe i prezenty i sadzenie wymknęło się spod kontroli

Popełniłam pewnie wszelkie możliwe błędy

Potraktowałam to jako eksperyment i sprawdzenie co w takich warunkach urośnie i latem 2020 skarpa powoli wyładniała. Plusem otwartej przestrzeni było poznanie wielu sąsiadów, którzy w drodze do osiedlowego sklepu przystawali i dodawali otuchy

Minusem są biegające pod barierką psy, które odgrodziłam na szybko tanią obwódką z żółtego ligustra, k†óry docelowo chyba przesadzę i zastąpię cisem.
Wiosną wszystko idzie oczywiście do przeróbki, część roślin się nie sprawdziła, chcę wybrać maksymalnie 5-6 gatunków i podosadzać je, reszta pójdzie w dobre ręce. Przemyślę jakieś zimozielone akcenty, bo poza sezonem jest dość łyso.
No i czekam na wiosnę, bo pierwszy raz u siebie wsadziłam do gruntu cebule
O dziwo brak ogrodzenia nie zemścił się narazie i okoliczne dziki, pomimo regularnych przechadzek w okolicy, nie zryły mojej skarpy. Mam nadzieję, że tak zostanie i już snuję plany zagospodarowania kolejnego miejsca- tym razem wzdłuż chodnikojezdni.