Dopiero jak dach się rodził budynek zaczynał nabierać wyrazu
i widać z synem jego rozmiary
i mam taką fotkę z góry...
w prognozach było, ze ma padać więc newralgiczne miejsca nad budynkami nakryte folią
i nawet nam to poszło...ja wprawdzie po drabinie wysoko nie wyjdę, ale syn raz, że wysoki, a dwa wysokości się nie boi
a drugi dzień był cieplutki i słoneczny i mogliśmy nakręcić dach Tzn. ja tylko deski ze śniegu i lodu czyściłam i podawałam, a kręcił syn
Jak na tyle cienia to i tak ładnie Ci kwitnie
A sam kolor na pewno wybarwia się w zależności od ilości światła.
Teraz widzę kolory róż, morela, krem więc ok.
Z prac ogrodniczych, które wykonałam jeszcze przed pierwszym uderzeniem Bestii ze Wschodu, było podkrzesanie sosen. Obawiałam się, że pod naporem śniegu, gałęzie sosen połamią się. Niestety tak się działo w poprzednich latach. Poza tym potrzebowałam gałęzi, żeby okryć bardziej wrażliwe rośliny przed siarczystym mrozem
Całkiem nieźle wyszło:
Góra gałęzi do wywiezienia była imponująca
Niewielki mróz, a właściwie odwilż, przed kolejnym uderzeniem zimowej bestii. Wczoraj pozamiatałam igły z sosen na podjeździe. Dzisiaj telefon przypomniał mi, że czas na przycinanie drzewek i krzewów, ale chyba poczekam do przyszłego tygodnia