i nawet nam to poszło...ja wprawdzie po drabinie wysoko nie wyjdę, ale syn raz, że wysoki, a dwa wysokości się nie boi
a drugi dzień był cieplutki i słoneczny i mogliśmy nakręcić dach Tzn. ja tylko deski ze śniegu i lodu czyściłam i podawałam, a kręcił syn
Dopiero jak dach się rodził budynek zaczynał nabierać wyrazu
i widać z synem jego rozmiary
i mam taką fotkę z góry...
w prognozach było, ze ma padać więc newralgiczne miejsca nad budynkami nakryte folią