Dziś była pogoda w sam raz dla mnie - bez palącego słońca, bez wiatru urywającego głowę, bez deszczu...

Korzystając z aury, trochę poogarniałam ogrodowe włości. Przerzuciłam kompost, dorzuciłam resztki do świeżej pryzmy. Z radością odnotowałam znaczne ilości dżdżownic

.
Przycięłam trochę jeżówek i róż.
Walczyłam, z marnym skutkiem

, z chwaściorami, które po deszczu rosną jak szalone.
I ogarnęłam przestrzeń przy żywopłocie: odchwaściłam, wyrównałam, położyłam płytki.
Voila!