wszystkie hortensje bukietowe jeszcze w pąkach.
Można by powiedzieć, że jak na hortki "po przejściach" nie wygladają najgorzej

Po przycięciu w marcu pięknie ruszyły ale zastopowały je przymrozki na przełomie marca i kwietnia. Być może nawet wtedy nieco zostały przymrożone. Potem gdy znów zaczęły się rozkręcać w maju przyszły przymrozki i to już po "zimnej Zośce". Na ile się dało starałam się je okryć. Przez kilka dni latałam po ogródku z agrowłókniną, kocami, poszwami i co tam było pod ręką aby okryć co wrażliwsze roślinki, i te na których mi najbardziej zależało. Wieczorem okrywałam a rano odkrywałam bo w ciągu dnia albo siąpił deszcz albo słonko mocno przypiekało. A wiadomo czym by to się skończyło - a i tak część delikatnych przecież liści i pąków odpadła pod ciężarem tych wszystkich szmat

Wtedy też ustaliły mi się priorytety które roślinki próbuję ratować, bo są dla mnie ważne a co zostawiam na pastwę przymrozków. Połówka maja to przecież czas gdy wszystkie roślinki wypuściły już młode przyrosty, liscie czy nawet zawiązki kwiatów.
Okrywałam hortensje ogrodowe, bukietowe, hosty, piwonie i czosnki

Oczywiście nie trudno sie domyślić, że ogródek wygladał z tymi szmatami fatalnie

Pomimo tego okrywania i tak niektóre roslinki lekko przymroziło
Mam nadzieję, że hortensje się odwdzięczą za to majowe latanie ze szmatami

Hosty przetrwały bez uszczerbku i teraz szaleją. Piwonie uratowałam przed mrozami ale załatwiły je czerwcowe ulewy