Nie mam dużo róż. Sporo zostało jesienią przesadzonych więc w tym roku raczej słabo będzie z kwitnieniem. Za to te co są w stałych miejscach w tym roku mają wielkie kwiaty.
Jednak NN co roku niezawodnie


Artemis cała w pąkach

Gaura "Butterfly"

Czyściec "Hummelo" już zaczął kwitnienie a "Superba" jeszcze się zbiera.



Jastrun też bardzo obficie

W końcu zakwitł mi oczekiwany od kilku lat Kosaciec luizjański 'Black Gamecock'. 

Boski kolor.

Po wielu latach wycięliśmy wierzbę Ivę. Za bardzo rozrastała się na różę LO. Na razie jest luka ale myślę, że teraz wszystko lepiej się rozrośnie (zwłaszcza róża) bo wierzba pewnie dużo pokarmu jej zabierała.

Kolejne zdjęcia bo ogród szybko się zmienia.

Stopowiec zakwitł


Parzydło Leśne zaczyna koronkowe kwitnienie

A wewnątrz ogrodu zbitka plamek. Poczułam się usprawiedliwiona po lekturze czerwcowych artykułów Makadamii na temat projektowania ogrodów na jej blogu.
Ozdóbki wedle nomenklatury Johna Brookesa

Aparat trochę odpoczął i chyba wyszło mu to na dobre.

Wydaje się to nieprawdopodobne ale zżarły mi korzenie krwawników. Niespecjalnie żałuję bo zamiast pomarańczowych okazały się różowe ale musiałam czymś zapełnić dziurę. W pobliskiej szkółce nie było jakiegoś specjalnego wyboru więc padło na Rudbekię Happy Smiley. Zobaczymy jak się zadomowi.

Pozostałe róże jakoś sobie radzą.

Mój wyrzut sumienia- jak można mieć tak mało rozumu, żeby przy nędznej pergoli posadzić 4 pnące róże? No jak?



Kimono



Blue Moon- ze znakiem zapytania



Pani Isaacowa Pereire budzi się do życia po przejściach. Sporo pąków musiałam wyciąć, bo zgniły.



Malinowa róża kwitnie tylko raz. Różowa Elmshorn kwitnie aż do mrozów.

Startują czosnki, jeżówki i dzielżany. Tych ostatnich mam w tym roku bardzo mało bo mi nornice zrobiły spustoszenie na rabacie gdzie rosły.

Mój najbardziej miododajny zakątek jest też najbardziej zapyziałym zakątkiem. tyle tu pszczół i wszelkich trzmieli że strach wschodzić. A że zielsko mniej bojaźliwe to rośnie.