Moim skromnym zdaniem podstawą dobrego kwitnienia hortensji jest nawożenie i wilgotność gleby; zwłaszcza w I części sezonu, kiedy formują się kwiatostany. Moje dostają w marcu garść granulowanego obornika końskiego, w maju są podlewane rozcieńczoną gnojówką z pokrzyw i jeśli jest susza, to co jakiś czas je podlewam.
Tnę je dwuetapowo. Kiedy zauważę, że kwiatostany obrywa wiatr i fruwają po ogrodzie, to ścinam je. Zwykle robię to pod koniec grudnia lub w styczniu. Te moje hortensje, to już bardzo dorosłe egzemplarze. Mają ponad 10 lat. W lutym/marcu robię cięcie właściwe. Wycinam drobniutkie pędy (cieńsze od ołówka), a resztę tnę w sumie na oko.
Po cięciu większość wygląda mniej więcej tak
Te najstarsze tnę nieco wyżej z powodu grubości głównych pędów.
Cześć Haniu . Napisz proszę ,jak przycinasz hortensje wiosną - wycinasz same kwiaty czy też łodygi? Masz bardzo ładne hortki i mają masę kwiatów np.na zdjęciu poniżej.
Dziś od rana pada deszcz. Niby do południa ma przestać. Zobaczymy.
Wczoraj syn po szkole zaczął montować szklarnię. Dla jednej osoby to jednak ciężko i zgodził się bym mu pomagała. Gdyby nie to że już późno i ciemno się zrobiło bo składaliśmy do 17:00 to pewnie byśmy ogarniali stelaż cały a tak to czeka na dziś.
Dlatego liczymy że prognoza się sprawdzi i po południu już nie będzie padać.
Ja dziś mam zajęcia z seniorami do 15:00 więc syn będzie musiał trochę popracować sam.
Przy okazji rewolucji stawowych Em postanowił zrobić ścieżkę z pomostem i ławeczką (15 lat temu mieliśmy coś takiego). Teraz ścieżka jest zrobiona z desek. Z tyłu jest rabata, ale planuję ją odnowić dopiero wiosną. Jeszcze by się woda przydała.
Wiesz, że zarażasz? też wyciągnęłam szydełko, chociaż ja tak oszczędnie, bo jak robiłam dla córki sukienkę to trochę chyba przesadziłam i nadgarstek mi o tym przypomina. Także teraz, powoli, po trochu sobie coś dziergam Tak, by ręką mnie nie bolała.
Mało mnie, bo chodzę na fizjoterapię z tym moim kręgosłupem i czasami nie umiem złapać zakrętów, ale zabiegi pomagają, więc jestem zadowolona. Z pomocą mężatego udało się na początku listopada wsadzić tulipany, trochę mi się zmarnowało cebulek bo po wykopaniu położyłam je niezabezpieczone w drewutni i myszki sobie porobiły ucztę, ale coś tam trafiło do ziemi teraz może jak się trafi weekend w miarę ok to chcę hortensjom główki poobcinać i powiązać trawy, żeby nie śmieciły, może się uda
Fotki z początku listopada kolorku już prawie brak...