Nata01
15:49, 19 wrz 2020
Dołączył: 19 wrz 2020
Posty: 2
Zacznę może od tego, że nie wiem nawet co to za gatunek... Jest u nas od dawna, właściwie od moich narodzin. Jakoś 10 lat temu, od usychającej rośliny pobrałam zaszczepkę, odcinając to co się dało i wsadzając do wody. Przyjęły się dwa. Jako niedoświadczona 8 letnia dziewczynka wsadziłam je do jednej doniczki, postawiłam na parapecie i rośly. A właściwie nie rosły, tylko stały w miejscu, raz coś wyrosło, raz uschło.
Potem stały na takim uchwycie w kuchni na ścianie. Jeden, główny urósł tam ogromny, co najmniej 20 głównych gałęzi, po 40/50 cm i ogrom liści. Problemem było to, że grzejnik przy ktorym stał, w zimę go przypiekał, a nie dało się go zakręcić, bo od lat był zepsuty.
I tu skończyły się czasy jego świetności. Z racji, że od 5 lat nikt go nie przeaadzał, zmieniłam mu doniczkę na większą. Przeniosłam go do siebie, na szafę. Wszyscy mi mówili że to zły pomysł, za wysoko. I fakttcznie po 2 miesiącach wiecej odpadło niż urosło. Wylądował na komodzie. Tu był z 6 miesięcy, i aktualnie zostało z niego ze dwie 15 cm łodygi.
Nie mam pojęcia co z nim zrobić, codziennie usychają mu liście i jak tak dalej pójdzie to po nim. Aktualnie wsadzilam go w mniejszą doniczkę, dałam pałeczkę nawozową i postawiłam bliżej okna. Jego "kolega" co najlepsze jest w dużo lepszym stanie, został odsadzony do drugiej doniczki i postawony na parapecie, z racji że od tych 10 lat uróśł niewiele.
Kolejna sprawa, pobrałam od niego 4 miesiące temu zaszczepki. Na 10 przyjęły się 3, wsadziłam do osobnych doniczek, malutkich i 3 miesiące było okej, stały na parapecie, a od 2 tygodni totalnie zaczęły usychać. Wszystkie. Zostało im po 5 liści, wyjęlam z ziemi i wsadziłam ponownie do wody, nie wiem czy to coś da.
Co może byc przyczyna? Dlaczego nagle zaczynają usychać liście? Nie postawie znowu w kuchni, bo tego stojaka już nie ma... Kombinować z miejscem, wilgotnością podłoża, nawozem, oświetleniem?
Potem stały na takim uchwycie w kuchni na ścianie. Jeden, główny urósł tam ogromny, co najmniej 20 głównych gałęzi, po 40/50 cm i ogrom liści. Problemem było to, że grzejnik przy ktorym stał, w zimę go przypiekał, a nie dało się go zakręcić, bo od lat był zepsuty.
I tu skończyły się czasy jego świetności. Z racji, że od 5 lat nikt go nie przeaadzał, zmieniłam mu doniczkę na większą. Przeniosłam go do siebie, na szafę. Wszyscy mi mówili że to zły pomysł, za wysoko. I fakttcznie po 2 miesiącach wiecej odpadło niż urosło. Wylądował na komodzie. Tu był z 6 miesięcy, i aktualnie zostało z niego ze dwie 15 cm łodygi.
Nie mam pojęcia co z nim zrobić, codziennie usychają mu liście i jak tak dalej pójdzie to po nim. Aktualnie wsadzilam go w mniejszą doniczkę, dałam pałeczkę nawozową i postawiłam bliżej okna. Jego "kolega" co najlepsze jest w dużo lepszym stanie, został odsadzony do drugiej doniczki i postawony na parapecie, z racji że od tych 10 lat uróśł niewiele.
Kolejna sprawa, pobrałam od niego 4 miesiące temu zaszczepki. Na 10 przyjęły się 3, wsadziłam do osobnych doniczek, malutkich i 3 miesiące było okej, stały na parapecie, a od 2 tygodni totalnie zaczęły usychać. Wszystkie. Zostało im po 5 liści, wyjęlam z ziemi i wsadziłam ponownie do wody, nie wiem czy to coś da.
Co może byc przyczyna? Dlaczego nagle zaczynają usychać liście? Nie postawie znowu w kuchni, bo tego stojaka już nie ma... Kombinować z miejscem, wilgotnością podłoża, nawozem, oświetleniem?